Sellie pisze:Witam wszystkich, od dłuższego czasu szukam mieszkania i sytuacja wpędza mnie w depresję. Niby mam dobrą pracę, ale jak patrzę na te ceny mieszkań to zastanawiam się kogo na to stać? Jestem po 30., niby mam dobrą pracę, ale ze zdrowiem co raz gorzej, wzrok mi się psuje - nie wiem czy będę wykonywać tak dobrze płatną pracę za 10 lat, biorąc kredyt musiałabym wziąć kredyt na 25-30 lat. Jak pomyślę o tym, że przez ponad 20 lat muszę mieć pracę non stop, bez chwili przerwy bo kredyt w banku... to jestem delikatnie mówiąc zmartwiona. Jestem singlem i pomyślałam, że fajnie byłoby mieć 2 osobne pokoje - jeden sypialnia, drugi salono-gabinet - jednak mieszkań z osobną kuchnią w normalnej cenie nie ma, co też mnie irytuje - buduje się wszystko na jedno kopyto, mało funkcjonalnie. Taki wydatek to pół miliona. Za 40 m2... Jestem realistyczna i nie stać mnie na to. Znaczy mogłabym wziąć kredyt po korek i nie jeździć na wakacje przez 5 lat tak jak to robią moi znajomi co pobrali kredyty, ale co to za życie? Sytuacja nie wydaje mi się normalna. W Krakowie trzyma mnie praca i inne zobowiązania/plany podwyższania kwalifikacji zawodowych.
Wiem, że ten post to takie narzekanie, kieruję pytanie głównie do osób samotnych - bo wiadomo, że jak ktoś ma partnera to zawsze jak jedno straci pracę to jest druga osoba. Ale ja jestem również zmęczona swoją pracą, jest bardzo wypalająca i co raz częściej myślę nad jakimś "gap year". Jak wy sobie radzicie z sytuacją na rynku?
Ja mam dosyć sytuacji, że pół Krakowa jest na wynajem, rozumiem turystykę, ale mieszkania nie powinny być dobrem inwestycyjnym, szczególnie przy ich braku. Wprowadzenie podatków nic nie zmieni bo koszty zostaną przerzucone na lokatora, a ceny wszystkiego robią się chore. Jak wy widzicie ten rozwój miasta? Jakieś przemyślenia/rozwiązania?
Czemu nikt nic nie robi z pustostanami? Widzę masy pustostanów, albo mieszkań zakupionych spekulacyjnie, stoją puste i tyle. Mieszkam w centrum i mam na przeciwko kilka dużych bloków, połowa mieszkań wydaje się być nie zamieszkana - nigdy nie pali się tam światło itd. Może ludzie aż tyle oszczędzają, już sama nie wiem.
Wiem, że sytuacje życiowe są różne, ale czasem warto zastanowić się czy jest sens na siłę trzymać się danego pomysłu, na Krakowie swiat się nie kończy. W Krakowie obecnie mamy bardzo wysokie zarobki i więc konkurencja jest bardzo duża, jeśli piszesz, że musiałabyć spłacać realnie kredyt przez 20lat to pomyśl czy to jest racjonalne ta chęć posiadania mieszkania szczególnie, że sytuacja geopolityczna polski jest jakby to ująć bardziej skomplikowana niż dajmy na to w 2015.
Może to głupie i brutalne co powiem, ale jeśli to mus dla Ciebie kupić na własność mieszkanie w Krakowie to przede wszystkim musisz zacząć więcej zarabiać. Jeśli nie to poprostu wynajmuj i się tym nie depresjuj bo to donikąd Cię nie zaprowadzi, a za jakiś czas może i tak będziesz w zupełnie innym miejscu czy to ze swoimi finansami czy to z pomysłem na życie.
Jeśli uważasz, że wynajmowanie mieszkania to jakaś ujma lub, że ktoś na Tobie zawsze zarabia to chcę dać Ci przykład mojego ostatniego miesiąca gdzie mieszkanie warte 999k Euro wynajmowaliśmy z dziewczyną przez miesiąc za 1.5k E, takie mieszkanie ktoś musiał kupić (z kredytem czy bez), urządzić, kupować wszystkie te pierdoły etc gdzie my mieszkaliśmy sobie w nim bez najmniejszych stresów jakgdyby było przygotowane specjalnie dla nas (airbnb). Teoretycznie moglibyśmy robić to 55lat!, żeby zakup tego mieszkania w całości zwrócił się właścicielowi, a tak gdy tylko zdecydujemy możemy zacząć wynajmować gdzie indziej, jeśli sytuacja się zmieni.