Grejfrut pisze:Jeżeli chodzi o takie Wiślane, to ciężko mówić tutaj o inwestycji zarobkowej dla inwestora posiłkującego się kredytem. Zrobiłem wiele tabelek w excelu i to się gryzie. W przypadku większości kawalerek trzeba by było dopłacać, bowiem opłata za najem nie pokryje raty kredytu. Kawalerki za 500k + miejsce postojowe (nie wiem ile, ale Zabłociu Atal ma za 60k) + wykończenie. To będzie około 600k. Uważam, że takie Wiślane to fajne miejsce dla ludzi z bardzo dużym kapitałem, którzy szukają schronienia dla pieniędzy przed inflacją. Wtedy ma to sens. Bo wiesz, jak masz 40 lat, kupisz taką kawalerkę na 30 lat, nie nadpłacisz jej, to się okaże, że w sumie to do niej tylko dokładałeś i ostatecznie umrzesz zanim coś z niej skonsumujeszAle dla bardzo bogatych jestem na tak, bo ceny i tak pewno z czasem będą tam po 20k, więc dobry schron dla pieniędzy, ale dla żywej gotówki, nie dla kredytu.
Aktualnie z obliczeń z excela wyszło mi, że jeżeli masz 10% wkładu własnego (ok 50k) to najsensowniej jest kupić mieszkanie powiedzmy do 400-450k. Jeżeli jest w centrum, ma dobry układ i podzielisz je na 3 pokoje, nawet małe - to jeszcze zarobisz. To ma sens przy kredycie. A są takie mieszkania 41m2, gdzie zrobisz 3 pokoje 2x8,5m2 i 10 m2 + mała komunikacja i malutka kuchnia + łazienka. To ma sens jak mowa o centrum przy kredycie. Ja bym nie wziął 540 kredytu, aby mieć miejsce postojowe i kawalerkę na Wiślanych (liczę też wykończenie) i potem jej nie nadpłacę, będę do niej dokładał i zanim coś zarobię to umrę. Okaże się wtedy, że mogłem za te koszty dwa razy objechać świat. Trzeba umieć liczyć i nie bać się excela, nie wszystko się opłaca, bo stado beczy, że tak jest.
Pytanie kto w dalszej perspektywie będzie chciał tak wynajmować mieszkanie jak ty to planujesz? To właściwie z definicji szukanie guza i kreowanie sobie kłopotów z wynajmującymi.A wspominałeś coś o świętym spokoju o ile pamiętam?