Krakow potrzebuje tanich mieszkan by sie rozwijac

[krakus1891]

Jesli podniosa stopy, to kto na tym straci ? Inwestor? No nie... ten co podnajmuje...czyli Ty....Przeciez to ty splacasz kredyt...tyle, ze nie swoj...Interes zycia.

Wychodzisz z błędnego założenia że inwestor po prostu podniesie ceny ... bo wzrosły stopy , zapominasz że gro osób ma mieszkania na wynajem, nie obciążone kredytem, niestety zmartwię cię stopy uderzają bardzo mocno inwestora i to podwójnie .... Po pierwsze rośnie mu rata której nie może przerzucić na wynajmującego.
Po drugie rosnące stopy i wzrost rezerwy obowiązkowej banków, ograniczają podaż pieniądza doprowadzając do schłodzenie gospodarki... ludzie zaczynają oszczędzać a najwięcej zaoszczędzić można na wynajmie , wiec zaczyna się szukanie "tańszej opcji" gorzej położonego mieszkania, z gorszym standardem, spadek popytu na "lepsze mieszkania" ciągnie za sobą spadek też tańszych mieszkań, tyle że z poślizgiem.
Widzieliśmy to doskonale rok temu , najbardziej potaniał najem najdroższych ,najlepiej zlokalizowanych i wyposażonych mieszkań.
O ile najemca może poszukać tańszej opcji , zmienić dzielnice , standard mieszkania , o tyle inwestor nie ... zostaje z droższym kredytem i koniecznością obniżki cen najmu ... a nie podwyżki !!!. Nieruchomości są cykliczne tak jak cała gospodarka ... , najem też jest cykliczny ...
Ceny kształtuje niewidzialna ręka rynku , prawo popytu i podaży, przerzucanie kosztów udaje się tylko przy wysokim popycie ... , a nie nadpodaży ...

[rydler32]

Jesli podniosa stopy, to kto na tym straci ? Inwestor? No nie... ten co podnajmuje...czyli Ty....Przeciez to ty splacasz kredyt...tyle, ze nie swoj...Interes zycia.

Wychodzisz z błędnego założenia że inwestor po prostu podniesie ceny ... bo wzrosły stopy , zapominasz że gro osób ma mieszkania na wynajem, nie obciążone kredytem, niestety zmartwię cię stopy uderzają bardzo mocno inwestora i to podwójnie .... Po pierwsze rośnie mu rata której nie może przerzucić na wynajmującego.
Po drugie rosnące stopy i wzrost rezerwy obowiązkowej banków, ograniczają podaż pieniądza doprowadzając do schłodzenie gospodarki... ludzie zaczynają oszczędzać a najwięcej zaoszczędzić można na wynajmie , wiec zaczyna się szukanie "tańszej opcji" gorzej położonego mieszkania, z gorszym standardem, spadek popytu na "lepsze mieszkania" ciągnie za sobą spadek też tańszych mieszkań, tyle że z poślizgiem.
Widzieliśmy to doskonale rok temu , najbardziej potaniał najem najdroższych ,najlepiej zlokalizowanych i wyposażonych mieszkań.
O ile najemca może poszukać tańszej opcji , zmienić dzielnice , standard mieszkania , o tyle inwestor nie ... zostaje z droższym kredytem i koniecznością obniżki cen najmu ... a nie podwyżki !!!. Nieruchomości są cykliczne tak jak cała gospodarka ... , najem też jest cykliczny ...
Ceny kształtuje niewidzialna ręka rynku , prawo popytu i podaży, przerzucanie kosztów udaje się tylko przy wysokim popycie ... , a nie nadpodaży ...

Cykl został zaburzony przez COVID, a w konsekwencji dodruk pieniądza i odbicie gospodarcze, na którego początku jesteśmy.
Stopy są sztucznie niskie i będą przez kilka lat niższe niż te przed COVIDem, a to nie sprzyja spadkowi cen - wręcz przeciwnie.
To o czym mówisz to najwcześniej za kilka lat jeśli w ogóle.
Do tego trzeba by zmierzyć ile osób kupiło mieszkania za gotówkę oraz przed covid, bo na nich wzrost raty nie wywrze aż takiego wrażenia.

[anubis]

Cykl został zaburzony przez COVID, a w konsekwencji dodruk pieniądza i odbicie gospodarcze, na którego początku jesteśmy.
Stopy są sztucznie niskie i będą przez kilka lat niższe niż te przed COVIDem, a to nie sprzyja spadkowi cen - wręcz przeciwnie.
To o czym mówisz to najwcześniej za kilka lat jeśli w ogóle.
Do tego trzeba by zmierzyć ile osób kupiło mieszkania za gotówkę oraz przed covid, bo na nich wzrost raty nie wywrze aż takiego wrażenia.

Mylisz dodruk pieniądza z luzowaniem ilościowym. Dodruk pieniądza to taka trochę bzdura, hasło ulicy, które niewiele ma wspólnego z rzeczywistością. Inflacja została wywołana głównie przez odroczoną konsumpcję, a ostatnio sama się napędza oczekiwaniami inflacyjnymi, co prowadzi do wzrostu płac. Coraz więcej ekonomistów jest zdania, że tego nie da się inaczej zatrzymać jak przez podniesienie już teraz stóp procentowych. Zakładając optymistycznie, że z początkiem przyszłego roku inflacja zacznie już spadać to dalej pozostanie na podwyższonym poziomie - aby ją zbić do celu to stopy na ten moment powinny zostać podniesione do 2-3%.

Za wzrost cen odpowiada nie wzrost potrzeb mieszkaniowych, tylko "potrzeb" spekulacyjno-tezauryzacyjnych. Ludzie pokupowali byle co byle gdzie aby "ratować oszczędności przed inflacją". Z lokat wyparowała ponad połowa środków.

Normalizacja polityki banków centralnych (podnoszenie stóp) spowoduje, że z rynku wyparuje znaczna część popytu spekulacyjnego. Raczej nie będzie aż takiego hamowania jak w kwietniu-maju zeszłego roku, ale skoro w Polsce średnio połowa popytu to "inwestycje" to w Krakowie to pewnie koło 70-80% zakupów.

A to jest scenariusz optymistyczny, zakładający, że wszystko pójdzie zgodnie z planem NBP. Generalnie to całe QE zakłada, że przy wyjściu z lockdownów i rozpędzającej się gospodarce (którą mamy teraz), należy szybko podnosić stopy, aby nie rozwinąć oczekiwań inflacyjnych. To jest bardzo trudna i precyzyjna operacja. Wzrost cen nieruchomości to taki trochę niespodziewany skutek uboczny QE, ale sama ta polityka zakłada, że ceny pospadają przy normalizacji polityki monetarnej (wszystkiego, nie tylko nieruchomości).

[NeVeS]

Inflacja w Polsce nie jest napędzana odroczonym popytem, gdyby odjąć składniki inflacji na które stopy nie mają wpływu, bo są to czynniki zewnętrzne lub ustawowe (paliwa, energia, śmieci) to inflacja bałaby w granicach celu inflacyjnego, co zresztą powtarza Glapiński na swoich konferencjach i ma rację jakby nie było.

Odnośnie rozpędzającej się gospodarki, to Chiny hamują już od kilku miesięcy, USA od półtora miesiąca, a i także z Polski zaczynają się pojawiać odczyty z gospodarki poniżej oczekiwań, a do nas nawet nie dotarła jeszcze kolejna fala zakażeń ....

Dzisiaj mieliśmy odczyt inflacji CPI z UK, i niespodzianka, inflacja sama hamuje bez podnoszenia stóp i spada do 2,0% z 2,5%.

[ziomek_szuka]

Nie rozumiem toku rozumowania NeVeS CPI i tak nie uwzględnia wielu rzeczy, teraz skoro mamy czynniki zewnetrzne nie takie, to może NBP powinien przestać je uwzględniać, po jakiś czasie może powinien też przestać uwzględniać resztę i ustalić, że inflacja wynosi sztywniutko 2% i po problemie inflacji

[anubis]

@NeVeS, z tego tłumaczenia Glapińskiego śmieją się ekonomiści. Gdyby odjąć x, y i z to inflacja była ok.

Problem jest taki, że utrwalają się oczekiwania inflacyjne. Różne rzeczy drożeją to ludzie chcą większych wynagrodzeń. Większe wynagrodzenia to i ceny usług rosną. Jeżeli RPP nic z tym nie robi to wpadamy w spiralę inflacyjną.

Po prostu jak nic się nie robi teraz to te śmieci, energia i paliwa w kolejnym kwartale pociągną usługi. Dlatego koszyk CPI się sumuje o dobra i usługi, które są od siebie zależne.

RPP robi dobrą minę do złej gry, bo zwyczajnie się boją, że wygenerują kryzys i bezrobocie. To taka gra na przeczekanie. Tylko im dłużej czekają tym gwałtowniej będą musieli potem reagować.

Co do wielkiej Brytanii czy Niemiec - to jakby polska Pierwsza Liga chciała grać w Lidze Mistrzów. Nie mamy takich rezerw, oszczędności, waluty itd. Już prawie wszystkie kraje naszego regionu zareagowały - została tylko Polska, która powołuje się na FED. Porównujemy się do Niemiec, a to przecież z Niemiec przypłynie Euro, które częściowo uratuje nam tyłek. Niemcy mają taki budżet, że nie tylko mogą wyjść z QE bez szwanku, ale nawet rozdać pieniądze krajom dookoła. My nie mamy podjazdu do takich krajów, o Stanach to już nawet nie wspominając.

[NeVeS]

Surowce lecą na łeb i na szyję, ropa dokonała 20% korekty i jest na poziomie z lutego. Jak widać RPP wcale nic nie musi robić by inflacja spadła, wystarczy tylko pogorszenie sentymentu. Pogorszy się sentyment konsumentów (co już miało miejsce w USA), to konsumenci wcale nie będą tak skorzy do płacenia więcej za usługi. Co pokazuje tylko, że obawy RPP i innych czołowych banków centralnych są słuszne, i że bezpieczniej jest trochę przegrzać gospodarkę niż doprowadzić do wychłodzenia i kryzysu.

Polska i Węgry startują z tego samego poziomu inflacji, Węgry podniosły stopy my nie. Obstawiam, że w najbliższym czasie inflacje w obu krajach będą podążały w tym samym kierunku, co pokaże że (nasze lokalne) stopy nie mają wielkiego wpływu na obecną inflacje na świecie.

Z ostatnich wiadomość dotyczących epidemii, wygląda na to że to AstraZeneca jest tą lepszą szczepionką, a . po szczepionkach mRNA szybko zanika: ft.com/content/49641651-e10a-45f6-a7cc-8b8c7b7a9710 . To by wyjaśniało czemu w UK sytuacja jest wyraźnie lepsza niż w Izrealu.

[Rak]

Surowce lecą na łeb i na szyję, ropa dokonała 20% korekty i jest na poziomie z lutego. Jak widać RPP wcale nic nie musi robić by inflacja spadła, wystarczy tylko pogorszenie sentymentu. Pogorszy się sentyment konsumentów (co już miało miejsce w USA), to konsumenci wcale nie będą tak skorzy do płacenia więcej za usługi. Co pokazuje tylko, że obawy RPP i innych czołowych banków centralnych są słuszne, i że bezpieczniej jest trochę przegrzać gospodarkę niż doprowadzić do wychłodzenia i kryzysu.

Polska i Węgry startują z tego samego poziomu inflacji, Węgry podniosły stopy my nie. Obstawiam, że w najbliższym czasie inflacje w obu krajach będą podążały w tym samym kierunku, co pokaże że (nasze lokalne) stopy nie mają wielkiego wpływu na obecną inflacje na świecie.

Z ostatnich wiadomość dotyczących epidemii, wygląda na to że to AstraZeneca jest tą lepszą szczepionką, a . po szczepionkach mRNA szybko zanika: ft.com/content/49641651-e10a-45f6-a7cc-8b8c7b7a9710 . To by wyjaśniało czemu w UK sytuacja jest wyraźnie lepsza niż w Izrealu.

Tutaj jedynie dodam, że Moderna niby ma mięć więcej mRNA i dlatego z dwóch dostępnych mRna lepiej się zachowuje od pfeizera dla long term, niestety nie widziałem porównawczego wykresu jak wyżej.

[ziomek_szuka]

Surowce lecą na łeb i na szyję, ropa dokonała 20% korekty i jest na poziomie z lutego. Jak widać RPP wcale nic nie musi robić by inflacja spadła, wystarczy tylko pogorszenie sentymentu. Pogorszy się sentyment konsumentów (co już miało miejsce w USA), to konsumenci wcale nie będą tak skorzy do płacenia więcej za usługi. Co pokazuje tylko, że obawy RPP i innych czołowych banków centralnych są słuszne, i że bezpieczniej jest trochę przegrzać gospodarkę niż doprowadzić do wychłodzenia i kryzysu.

Polska i Węgry startują z tego samego poziomu inflacji, Węgry podniosły stopy my nie. Obstawiam, że w najbliższym czasie inflacje w obu krajach będą podążały w tym samym kierunku, co pokaże że (nasze lokalne) stopy nie mają wielkiego wpływu na obecną inflacje na świecie.

Z ostatnich wiadomość dotyczących epidemii, wygląda na to że to AstraZeneca jest tą lepszą szczepionką, a . po szczepionkach mRNA szybko zanika: ft.com/content/49641651-e10a-45f6-a7cc-8b8c7b7a9710 . To by wyjaśniało czemu w UK sytuacja jest wyraźnie lepsza niż w Izrealu.

FEDu wydaje się, że jeśli wpomopwał ogromną ilość hajsu w gospodarkę to jest ona w dobrej kondycji. Widziałem gdzieś taki wykres, że to co zrobiła amerykańska giełda pomimo tych $ jest niezadowalające(!) w stosunku do wzrostu bilansu FEDu. Na samo przebąknięcie o taperingu S&P spadł o 2%, co będzie gdy FED rzeczywiście zakończy skup lub podniesie stopy ? Choć starają się ile mogą rynek wygląda wręcz jakby domagał się olbrzymiej korekty. FED tylko kupuje sobie czas...

[anubis]

Na samo przebąknięcie o taperingu S&P spadł o 2%, co będzie gdy FED rzeczywiście zakończy skup lub podniesie stopy ? Choć starają się ile mogą rynek wygląda wręcz jakby domagał się olbrzymiej korekty. FED tylko kupuje sobie czas...

Jak FED zakończy skup to giełdy natychmiast polecą w dół i to dużo więcej niż te 2%. Reverse repo jest na jakichś absurdalnych poziomach - banki też już krzyczą o wyższe stopy procentowe.

Na razie jeszcze golimy owieczki.

Wbrew pozorom nieruchy to jest najmniejszy problem. W Stanach ludzie trzymają oszczędności w instrumentach finansowych, głównie na giełdzie. Operacja FED będzie tak planowana, aby giełda poleciała jak najmniej. Jeżeli byłaby opcja poświęcenia nieruchów a uratowania giełdy to nikt się tutaj nie będzie zastanawiał.

W Polsce spodziewałbym się osłabienia złotówki na głównych parach walut. Dolar po 6 zł? Franka też nikt nie spodziewał się po 4 zł. To byłby prawdziwy armagedon i stopy by podskoczyły nagle do jakichś równie absurdalnych poziomów, aby zatrzymać odpływ kapitału.

W takim scenariuszu bankrutują u nas dziesiątki tysięcy drobnych inwestorów, którzy pobrali klitki inwestycyjne na zasadzie 30% oszczędności, a reszta kredyt - ale to jest poświęcenie na które jestem gotów.