W jaki sposób mieszkania mają wystrzelić, jeżeli deweloperom sypią się inwestycje i ludzie rezygnują wręcz masowo. Wystarczy sprawdzić ofertę topowych lokalizacji pod wynajem, aby to zrozumieć. Dla przykładu od dawna obserwuję inwestycję Bumy, 29 Aleja. Myślałem o zakupie kawalerki. W etapie D mieli ok 90% mieszkać jako sprzedane i zarezerwowane, ze stosunkiem 9:1 dla sprzedane. Aktualnie jako sprzedane widnieje tylko 10 mieszkań! Zapewne część z nich jest jeszcze na umowie rezerwacyjnej. W tym bloku rezerwacje fajnych mieszkań pod wynajem rozeszły się w dwa dni od ogłoszenia oferty, a teraz można przebierać i wybrzydzać.
29aleja.pl/mieszkania/?etap=DWystarczy sobie sprawdzić. Takich przykładów jest więcej w podobnych lokalizacjach od rynku, a będzie ich jeszcze więcej. Deweloperem nie pomaga drożejący kredyt. Tylko osoba, która naprawdę uwierzyła w te szkoleniowe brednie uważa, że jak marża jest o 1% większa, ale o tyle spadły stopy, to kredyt kosztuje tyle samo. Chwilowo może tak, ale 30 lat stopy nie będą na takim poziomie.
Gdy rozmawiałem z moim doradcą kredytowym, to powiedział mi, że większość kredytów na takie inwestycje w centrum to ok 400k. Zatem przy obecnej marży + stopach rata na 30 lat = 1844 zł, jeżeli stopy wrócą do realiów sprzed pandemii to będzie ok 2080 zł. Różnica ogromna, a stopy były niskie. Jeżeli znów wrócą np. do poziomu 5%, co przecież było nie tak dawno, to będziemy mieli ratę 2935 zł, a przy umowie kredytowej podpisanej miesiąc temu byłoby to 2647 (marża 1,95%). Dlatego jest to kolejny czynnik, który zniechęca. Trzeba być naiwnym, aby uwierzyć, ze mieszkania wystrzelą, gdy na rynku mamy masowe rezygnacje z rezerwacji i bardzo wysokie marże w Bankach, jak i zwiększony wkład własny. Może jeszcze nie wszędzie, ale ING wymaga już 30%!
No to jeżeli kolega chce kupić mieszkanie za 3k to się nie doczeka

Nie ma wcale żadnej bańki. Pensje rosną, a wraz z nimi siła nabywcza, więc jakby ceny były na poziomie 2015 roku, to ludzie by chcieli kupować mieszkania jak bułki. Dla przykładu pierwsze inwestycyjne kupiłem w 2015 właśnie za 5000 zł/m2. Przy tramwaju, 15 min do rynku, czyli dobra lokalizacja. Mieszkanie ponad 50m2. Wtedy było ono dla mnie droższe, niż teraz mieszkanie za 11000 zł/m2. Co już pokazuje jak zmieniła się siła nabywcza. Jakby mieszkania były po 5000 zł/m2, to bym chciał kupić ze 2/3 od razu

A pewno zapisy byłyby już na 2030, bo mieszkanie mógłby kupić każdy. Tak to nie działa. Ja myślę, ze ceny mogą spaść, ale nie będą to spektakularne spadki i szybko zostaną odrobione. Spektakularne mogą być jak gospodarka upadnie, ale bez pieniędzy to i te 3000 zł/m2 to będzie nieosiągalny pułap

Zatem nie ma co życzyć sobie i innym takiego scenariusza. Ja dlatego czekam, bo los mi dał taką szansę, może uda mi się coś ugrać. Ale jakbym podpisał umowę w lutym, tak jak miało być, to bym nie płakał. Nawet jakby mieszkanie spadło o 1000 zł z metra, to i tak z czasem odrobi. W Polsce mieszkania są bardzo tanie, jesteśmy krajem rozwijającym się i bogacącym, więc pewno dobiją z czasem i do 20000 zł/m2, jak w innych, rozwiniętych krajach. Kwestia czasu. Ale jak można chwilę poczekać i coś ugrać to warto
