Trollowo-demagogiczno-emocjogenny manipulujących bezczelnie ton o "głodowych stawkach", "śmiesznych pieniądzach" i "... nikt by tak nie pracował" u Pozdro miesza się wciąż- tyle w koledze przyzwoitości zostało- z twardą gadką jedynie o "ofertach" i "doświadczeniu". To jest pustosłowie, kolego.
Nauki o złodziejach i idiotach pobierane u p. komisarz Bieńkowskiej? A co ma powiedzieć ktoś na kasie w Lidlu albo RTV Euro AGD?
Fakt- w Lidlu czy Euro faktycznie się "dostaje" tyle ile "w ofercie", bo kryzys na rynku zatrudnienia spowodował, że w zasadzie wystarczy się pojawić i zacząć pracować. I to dobrze, zresztą.
Ale IT tak nie wygląda.
Z szacunku dla postronnych ale także dla realnych uczestników branży IT i nie tylko, troszkę bardziej personalnie uchylę rąbka tajemnicy. Mówię, jak jest.
Jestem technicznym szefem zespołu programistów w jednej z największych p/wzgl zatrudnienia IT "software house'ów" w Krakowie. I jednym z lepiej płacących w swojej klasie. W odróżnieniu od kolegi, wiem doskonale ile kto faktycznie zarabia a nie tylko jakie "są oferty".
Wiem również, ile zarabiam sam- z 10l stażem w branży, zjedzeniem zębów na technologii i siłą rzeczy obowiązkami technicznego lidera.
Biorę też udział w procesie rekrutacyjnym i negocjacjach płacowych. Wiem, że pieniądze, które zarabiam sam, nie "leżą na ulicy", nikt mi ich nie "dał" i rzadko kiedy je widać "w ofertach".
Zatem podsumowując: okolice 15 000-20000zł brutto i więcej na miesiąc to wynagrodzenie bardzo doświadczonego ale przede wszystkim "ogarniętego" i samodzielnego programisty.
Nikt nikomu tych pieniędzy nie "daje" ani nie "oferuje". Trzeba się wykazać i na rozmowie i na okresie próbnym, oraz ciężko i efektywnie pracować, żeby je zarobić.
Jednocześnie zdecydowany trzon na krzywej Gaussa to wynagrodzenia oscylujące faktycznie w tej chwili już wokół 10 000zł brutto, ale nie dużo więcej. A krzywa ma też drugą, lewą stronę. I realne życie wygląda tak, że nie każdy daje radę awansować non-stop. Robią to wyłącznie najlepsi.
I ci pracownicy potrafią w jednej firmie spędzić nawet dziesięciolecia i "oferty" z "nofluffjobs" nie robią na nich wrażenia. Może dlatego, że każdy zna swoją wartość, wie, czym są "widełki" i... marketing? I wie, że realnie nie da się zarobić więcej przy danym poziomie wiedzy.
I wreszcie- mnóstwo kandydatów w ogóle nie jest przyjmowanych i niestety żadnej typowej dla IT pensji długo nie widzą. A wiem skąd ludzie przychodzą i ew. dokąd idą.
BTW z innej beczki- odsiew na stażu dla studentów wynosił teraz bodajże 95%- przyjęliśmy ok 5% aplikujących.
Nie dajcie się omamić manipulacyjnym sztuczkom Pozdro- spłycenie tego typu branży do "bo oferty są takie i takie" i "bo dają" to bzdura.
Oczywiście- jednostki, ale to naprawdę jednostki, wybitne zapewne wywalczą w malutkich prężnych firmach kwoty i 30 000zł / miesiąc. Sky is the limit. Ale wtedy jest "coś za coś"- bardzo niska stabilność takiej pracy, wtedy już faktycznie 300% normy i ogólnie inne podejście do samego siebie. Do tego trybu nadają się wyłącznie wybitni, a nie każdy jeden. Ten tryb nie tworzy średniej, bo wolumen za mały.
Nigdy cały Kraków nie będzie pracować w IT bo do tej roboty nadają się ludzie specyficzni, często płacący "cenę" w innych dziedzinach życia (chociaż i to się zmienia i przysłowiowy "informatyk - no lajf" znormalniał, nawet założył rodzinę i ma inne hobby

Do najlepszych zarobków dostęp mają... najlepsi pracownicy. Tutaj matka natura niczego nie zmieniła.