Grejfrut pisze:Nie masz racji. To co najlepiej robić zależy od sytuacji. Jeżeli masz wybrane swoje M, jest ono atrakcyjne dla wielu kupujących, to nie doczekasz się spadków tego konkretnego M. Dlaczego? Zniknie ono z rynku przed spadkami (załóżmy, że te. przyjdą). Natomiast jeżeli teraz komuś rodzi się myśl, może kupiłbym mieszkanie, może bym zmienił na większe, ale jeszcze nie wiemco, jak i gdzie, to tak. W takiej sytuacji warto poczekać.
Na rynku jest konkurencja i fajne mieszkania znikają z rynku pomimo pandemii. Kupiłem w tym czasie domek, odradzali mi, bo pandemia itd. Poczekaj do listopada (mówili w kwietniu 2020), ceny spadną. Jednak domek był w fajnym miejscu, większość rzeczy mi pasowała (nie wierzę w 100% ideał), dlatego wykorzystałem pandemię do utargowania ile się dało i jestem zadowolony. W listopadzie to już było kilka miesięcy po zakończonej sprzedaży przez dewelopera. Ot co. Dlatego uważam, że jak ktoś poważnie chce coś kupić i ma już wybrane, to bym nie czekał, tylko mocno targował się z deweloperem. Fajne domki, mieszkania w Krakowie dalej schodzą na pniu.
Z Tobą się zgodzę, jeżeli nie masz jeszcze sprecyzowanych planów, wybranej 'idealnej' nieruchomości, lub chcesz kupić inwestycyjnie. Tak, wtedy lepiej poczekać. Szczególnie jak planujesz inwestycje w centrum. Przykład Fabrycznej jasno pokazuje, że sprzedaż leży. Ludzie nie wyłożą teraz 12-14k/m2 na mieszkanie pod najem, jak nie ma studentów ani turystów. Dlatego tutaj należy czekać. Jeżeli chcesz kupić dla siebie i dalej nie masz tego czegoś, to też szukaj na spokojnie, nie podpalaj się. Jednak jak znajdziesz to jedno, jedyne M, to targuj się i kupuj. Poważnie. Nie da się opisać tego szczęścia z własnego M, nawet jeżeli ceny spadną o te anubisowe 30%, to gwarantuje Ci, że w perspektywie 10 lat i tak twoja nieruchomość będzie droższa. Kupić w dołku dołków to nie jest sztuka, a czysty fart. Dlatego ci co polują, najczęściej przegrywają. Wygrywają ci, co po prostu cenią swój czas, komfort itd. Jak kupowałem pierwsze M, to w ogóle nie zastanawiałem się nad bzdurami ile ono będzie warte za rok, dwa itd. Interesowało mnie, aby nie przepłacić tu i teraz. A że kupiłem w dołku dołków, a teraz mieszkanie jest warte 2x więcej, to nie jest mój wybitny zmysł biznesowy, tylko fuks. I o to chodzi. Nie dajmy się zwariować.
Nie zgodzę się, że fajne mieszkania dalej schodzą na pniu. Nie widzę żadnej inwestycji (a może tylko patrzę na niewłaściwe


Jak kupowałam pierwsze M, to też się nie zastanawiałam, ile ono będzie kosztowało kiedys itd. I miałam podobny (choć nieco mniejszy) fart jak Ty, choć spadki cen były już od jakiegos czasu widoczne więc też nie było to jakąś moją wielką zasługą. Teraz, chcąc kupić drugie, większe mieszkanie, zastanawiam się, analizuję, poświęcam czas - bo to jest efekt doświadczenia, wiedzy i chęci dokonania optymalnego wyboru. Jednym słowem podejście zdroworozsądkowe. To nie jest zakup telewizora czy pralki, ale ulokowanie kupy kasy/wzięcie na siebie długoletniego zobowiązania kredytowgo. I wydaje mi się, że szczególnie w tej ostatniej sytuacji tylko głupiec nie oglądałby każdej złotówki, mając w perspektywie, że te stopy to jednak kiedyś w górę pójdą, a te mieszkania to jednak stanieją
