pozdro pisze:Jednak z cenami sytuacja jest o tyle inna, że np. Na takiej Krowodrzy mieszkania w 2008 kosztowały i po 7500-8000zł/m2 teraz można kupić również po 7500-8000zł. Czyli przez 10 lat po spadkach w zasadzie wróciły do pierwotnych cen. Wystarczy popatrzeć po ile sprzedawano Salwartor City na Bronowicach, czy Ukryte Pragnienia czy choćby blok na ulicy pod fortem. Dodatkowo faktycznie podaż gruntów w centrum się wyczerpie jak zabudują już większość tych dużych terenów poprzemysłowych czy to na grzegórzkach czy na zabłociu czy w Krowodrzy. Kiedyś Garden Residence na Zabłociu było po 10 tys.zł, a teraz Atal sprzedaje po 7500-8000zł/m2, to samo z Wiślanymi Tarasami.
Dodajmy do tego, wyczerpujące się grunty, ogólnie odbicie nieruchomości na całym świecie, wzrost płac (tu zarówno pracowników, jak i nabywców), jedyne zagrożenie to teoretyczna depopulacja, jednak jeżeli będą imigranci i z polski i z zagranicy w Krakowie i tworzenie miejsc pracy to to nie grozi spadkiem. Więc w zasadzie ja w spadek cen nie wierze bo ile miałyby te mieszkania kosztować mniej niż 7000zł/m2 na Krowodrzy czy Grzegórzkach? Serio w to wierzycie? Napewno będą zbliżać się do europejskich cen 2500 euro za używane mieszkanie, nowe jak się coś uda jeszcze wcisnąć będą dorównywać do niemieckich 3000-5000 euro, w perspektywie kolejnych 10 lat. Co innego mieszkania poza 3 obwodnicą, tam będą długo stać na podobnym poziomie jak teraz czyli te 1500-2000euro/m2.
Inne zagrożenie to marginalizacja Krakowa w kontekście centralizacji Warszawskiej, taka ściezka rozwoju typu Francja, UK jest całkiem realna zwłaszcza przy obecnych rządach które z jednej strony przez "zrównoważony rozwój rozumieją, rozwój Tarnowa, Nowego Sącza, Rzeszowa, kosztem Krakowa, Wrocławia", z drugiej strony silne wspieranie Warszawy bo to stolica i wielka jak Moskwa, czy Paryż musi być (CPL, itd.) w efekcie, ani nie rozwiną tych mniejszych miast, a jedynie scentralizują wszystko w Warszawie. Przy takim założeniu to nawet teraz w UK w Manchesterze czy Francji Marsyli mieszkania nie przekraczają ceny 2500 euro/m2 przy horrendalnych cenach w stolicach. Więc wszystko też jest kwestią modelu rozwoju gospodarczego kraju, czy to będzie bardziej typu Niemcy, Hiszpania gdzie Barcelona i Monachium są istotnymi ośrodkami gospodarczo-kulturalnymi czy też model Francuski, gdzie tylko farmerzy, wyklucznii społecznie i ekooszołomy nie uciekli do Paryża.
Porównywanie cen z Europą zachodnią nie ma większego sensu.
Tam siła nabywcza jest trochę inna.
Skoro twierdzisz, że ceny wróciły do swoich poziomów z górki 10 lat temu, to znaczy tylko tyle, że każdy kto wtedy kupił przez 10 lat był w plecy żeby teraz odzyskać kapitał i być stratnym o inflację w skali 10 lat.
Być może Ci, którzy teraz kupują też doczekają się podobnych poziomów za 10 lat, ale może się okazać że w tym okresie będzie znacznie taniej.
Ze swojego doświadczenia mogę tylko napisać, że w przypadku mieszkań inwestycyjnych ( 1-2 pokojowych ) ceny na metrze skoczyły o jakieś 1500-2000zł w ciągu ostatnich dwóch lat.
Wiekszość moich znajomych, którzy dysponują jakimiś środkami już kupiło mieszkania na wynajem, nawet Ci, którzy w ogóle tym rynkiem się nie interesują. A skoro każdy już wie, że to wspaniały biznes, to znaczy że temat się wyczerpuje.
Rynek nie będzie bił rekordów rok do roku. Pytanie tylko jaki charakter będzie miał spadek- powolny czy gwałtowny i co będzie jego impulsem.
Trend napływu ludności do miast może też się odwrócić. Wielu ludziom ustawionym finansowo szybko brzydnie mieszkanie w klitce w centrum.
Jakoś tez nie zauważyłem, żeby Francja to był Paryż + prowincja.
Jako prostak z Polski wołałbym spokojne życie w Saint Tropez niż korpoegzystencję w śmierdzącym Paryżu z metalową wieżą po środku
