pozdro pisze:Ja nie ogarniam ludzi. Przeciez mozna pracowac z domu i normalnie funkcjonowac. Nie rozumiem dlaczego wiekszosc firm nie przenosi sie na rozproszona prace zdalne.
Ciach reszta.
A co do pracy z biura: Pozdro vs. reszta świata. Potężne, mulit-miliardowodolarowe korporacje i ich biura vs. Ty. Czasem w życiu bywa tak, że się nie ma racji
Dobra, tak poważniej- praca zdalna ma swoje miejsce w branżach i zawodach, gdzie z grubsza jest "możliwa". Ale jej optymalne stężenie dla
długoterminowej wydajności całych zespołów bardzo rzadko wynosi 100%.
Nawet malutkie, raczkujące firmy,
praktycznie zawsze decydują się na wynajęcie jakiegoś małego biura albo przynajmniej regularnych spotkań w przestrzeniach co-workingowych.
Fizyczna interakcja międzyludzka to nasze DNA. Jesteśmy istotami stadnymi. Siłą rzeczy ma to wpływ na długoterminową spójność i higienę psychiczną naszej pracy.
Im praca bardziej zespołowa- a na to stawia się zasadniczo w każdej większej firmie- tym praca zdalna jest mniej efektywna na dłuższą metę.
Nie zmienia to faktu, że niektóre, bardzo specyficzne sytuacje, uwzględniają 100% pracy zdalnej i istnieją ludzie, którzy się do tego "nadają". Ale to wyjątek, nie reguła. Praca w pełni zdalna ma sens tam, gdzie jej charakter jest w zasadzie w całości "samodzielny"; pisarze, artyści, niektórzy projektanci, architekci czy tzw. freelancerzy.
Po swoim doświadczeniu- nigdy nie doceniałem pracy z biura bardziej, niż teraz. Mam idealne warunki w domu, ale po tych kilku tygodniach nie mam ochoty na pracę z domu nigdy więcej. Pomimo tego, że moja firma spokojnie dopuszcza 2 dni w tygodniu, z których ochoczo korzystałem.
Nie znam nikogo, kto już teraz nie byłby zmęczony sytuacją, a prawdopodobnie czeka nas kolejne 4-6 tygodni takiego stanu.
Epidemia owszem- niektórym ludziom uzmysłowi, że praca z domu jest możliwa. Ale uzmysłowi całej reszcie, że praca w 100% z domu to diabelskie zło.