platinium pisze:Ja wiem, że wielu chciałoby zjazdu o kilkanaście procent - sam bym chciał, kupiłbym sobie drugie mieszkanko. Ale szanse na to są znikome, chyba że recesja będzie o więle głebsza niż się spodziewamy i przeciągnie się na kilka lat.
Kilkanaście procent to jest scenariusz optymistyczny. Tak zakłada w ostatnim raporcie sektorowym PKO BP, a konkretnie do 15% przeceny jeszcze w tym roku. Spodziewam się zdecydowanie grubszej korekty i upadłości niektórych deweloperów.
dzejkopf pisze:A druga opcja jest taka, że inwestorów stać teraz na wykupienie wszystkich mieszkań, co pozwoli deweloperom przetrwać kryzysu.
Inwestorzy oczywiście mają kapitał, ale trend jest przeciwny - wychodzą z nieruchomości. Nastroje inwestycyjne zmieniły się 180 stopni. Cały ruch inwestycyjny obecnie sprowadza się do realizacji zobowiązań sprzed epidemii.
Rynek przeżywa teraz szok. Odkrywa, że nieruchomości w Krakowie to wcale nie jest pewny biznes. Zresztą sam żyłem takim przekonaniem - gdyby ktoś mnie we wrześniu 2019 zapytał czy ceny w Krakowie spadną odpowiedziałbym dokładnie tak jak to teraz próbują przedstawiać deweloperzy - nie ma takich szans, co najwyżej wzrosty będą wolniejsze.
Uśpiło nas wszystkich 8 lat prosperity na rynku nieruchomości, stałych wzrostów. Wszyscy zapomnieli co się działo w 2008 roku i wydawało się, że szczyt daleko przed nami. Zgadzam się, że był tu pompowany balonik, ale uważam, że bez wirusa byłby pompowany jeszcze dobre 2, 3 lata. Epidemia nie spowodowała, że bańka pękła, raczej to, że uszło z niej powietrze.
Deweloperzy próbują kontynuować retorykę z 2019 roku, że nie wiadomo, że dobry biznes, że bezpieczna lokata kapitału itd., ale im więcej wody w Wiśle upływa, tym śmieszniej to brzmi. Wszyscy doskonale wiemy, że aby sprzedaż ruszyła to podaż musi się zderzyć z możliwością strony popytowej, którą teraz stanowi nie inwestor z Francji czy Izraela, tylko zwykły mieszkaniec Krakowa.
Swoją drogą, takie debaty jak ta z GW z Obido, Wawel Service i tymi od Browaru
