rydler32 pisze:Dobrze wiemy, że podczas pandemii banki zaostrzyły kryteria jeśli chodzi o hipoteki, więc Twój wniosek kupy się nie trzyma.
To, że ktoś stracił pracę jako kucharz i nie spłaca rat za TV czy telefon, nie znaczy, że przestanie spłacać hipotekę, większość ludzi z grup ryzyka lub zwolnionych :
a) nigdy nie miała szans na kredyt mieszkaniowy
b) na pewno nie zaciągnęła go w czasie pandemii
No nie do końca jest tak różowo, bo niedalej jak rok temu KNF wydał ostzreżenie o znacznej ilości zagrożonych kredytów mieszkaniowych .
bankier.pl/wiadomosc/KNF-ostrzega-przed-nadmiernym-zadluzeniem-Polakow-7688919.htmlDrugim problemem jest wysokie obciążenie ratami kredytowymi sporej części mieszkaniowych dłużników. W portfelach banków znajdowało się prawie 390 tysięcy kredytów (o łącznej wartości 89,2 mld zł), w przypadku których dłużnik wydawał ponad 40% dochodu na spłatę rat. W niemal 200 tysiącach przypadków wskaźnik DSTI (relacja miesięcznej wartości wszystkich spłacanych rat kredytowych do miesięcznego dochodu netto gospodarstwa domowego) przekraczał 50%! Znaczy to tyle, że gdy chociaż jeden z dłużników straci pracę bądź padnie mu firma, to taki kredyt praktycznie nie ma szans być terminowo obsługiwany. Np. w Wielkiej Brytanii za górną dopuszczalną wartość DSTI uznaje się 30%.
anibus pisze:Generalnie to się z tym zgadzam, ale wydaje mi się że lata 2018 - 2019 i 10% skok cen rok w rok to była już spekulacja. Schodziły mieszkania w takich cenach, że rentowność najmu zrobiła się minimalna (tj. na części oferty). Inwestorzy, przynajmniej część, kupowała z myślą, że cena mieszkania sama będzie rosnąć i kwestie najmu / nie najmu były mniej istotne.
Ale to o czym piszesz to już to definicja klasycznej bańki , kiedy jedynym czynnikiem stymulujacym popyt są rosnące ceny.
Bańka w 2008 miała znacznie większe rozmiary , ale napompowały ją zakupy na własne potrzeby , ktoś kto się zapakował w na górce w mieszkanie w kredycie frankowym, potulnie je spłacał, spadki z tamtego okresu wynikały tylko i wyłącznie z konieczności dostsowania się do niższej złotówkowej zdolności kredytowej. Teraz masz racje bańkę napompowały zakupy inwestycyjne , więc jest znacznie wieksza szansa że inwestorzy będa pozbywać się mieszkań.
totalmoney.pl/artykuly/rynek-kredytow-hipotecznych-w-polsce-jak-pandemia-covid-19-wplynela-na-strukture-i-wartosc-kredytow-mieszkaniowychDo q3 udzielono 160 tys kredytów na kwotę 46 mld zł. Wg NBP to jest jedynie 70 % rynku, czyli w nieruchomości musiało pójść jeszcze jakieś 150 mld . Rocznie buduje sie jakieś 200 tys mieszkań , czyli zakładając że nie zostanie udzielony do końca roku żaden kredyt , i te 40 tys mieszkań pójdzie za gotówkę , oznacza to że każde z nich będzie kosztować blisko 4 mln zł ...
Ostatnie pełne dane GUS są z 2018 r i wtedy róznica miedzy liczbą kredytów/wartością kredytów a liczba/wartościa aktów notarialnych wynosiła 10 % i to jest realnie liczba transkacji gotówkowych.
biznes.interia.pl/finanse/news-dane-nbp-zaskoczyly-znowu-wyplacamy-duzo-gotowki,nId,4874846wyparowało w tym roku 78 mld z lokat , niestety wszystko wskazuje na to że ten kapitał przewędrował na konta bankowe i do skarpet a szerokim łukiem ominął nieruchomości... .