mac_kow pisze:
To komunał, ponieważ dawno takie liczenie zdolności przestało być regułą. Poza tym "Polak potrafi"Mniejsza o to- po prostu moim zdaniem to trywializacja, jeśli posługujemy się wyłącznie procentowym wskaźnikiem dochodu, ignorując wysokość tego dochodu. A procentowo właśnie jednak rośnie wszystkim, którzy ostatnich 5 lat nie przespali, mają 2 nóżki, 2 rączki i głowę.
Na jakiś danych trzeba bazowac , w polsce niestety tu się z Toba zgodze że średnai nie pokazuje zbyt dobrze rozkłądu zarobków, bo mediana i dominanta są sporo niższe niż średnia.... Oczywiście każda statystyka uśrednia, spłaszcza , co nie znaczy ze kłamie.
Bazując jednak na średnich zarobkach 50 % tych średnich zarobków to jakieś 1700 zl, czyli średnio zarabiający dostanie te 350 tys kredytu. Jak popatrzymy przeważają oferty 250-350 tys bo takich klientów jest najwięcej. Oczywiście jak zarobki rosną rosnie też zdolność kredytowa, a jak ta rosnie rosną ceny nieruchomości. Spotkałem się z wieloma opiniami że w polsce mamy zbyt liberalne podejścei do liczenia zdolności kredytowej... , gdyż bezpieczny poziom to kredyt który jest równowartością 3 letnich zarobków, a to daje nam jedynie 126 tys zdolności kredytowej ... .
mac_kow nie rozumiem Twojego rozumowania dotyczacego wpływu wysokości zarobków na zdolnośc kredytową ... ?? Jak rozumiem według Ciebie mają wyższe zarobki bank da nam wyższą zdolnośc kredytową , czyli zarabiając 2x średnia krajową da nam kredyt z ratą nie na 40 % a 60 % ... naszychz arobków ??, a jak zarabiamy 5 średnich krajowych to 80 % dochodów ?? Przyznam szczerze nie rozumiem o co ci chodzi przy obliczaniu DTI wysokości dochodu ...
mac_kow pisze:Jeśli gdzieś napisałem, że "wszyscy zarabiamy więcej niż średnia", to oczywisty błąd z mojej strony. "Wszyscy"- uogólniając- zarabiamy więcej niż dawniej.
Nie tylko nominalnie, ale też siłą nabywczą. Litr benzyny kosztuje z grubsza tyle, co 10 lat temu, a wiele produktów nominalnie nie drożeje wcale.
szcun że potrafisz się przyznac do błedu .
Jasne że zarabiamy więcej, tylko pamietaj że ceny mieszkań urwały sie w 2006 r i IMO od tamtej pory banka nie pekła ... w 2006 m mieszkania kosztował tyle co średnia pensja brutto, teraz tyle co 1,5 średniej pensji
Jak sam zauważyłeś są dobra których ceny od 2006 r w najlepszym wypadku wzrosły o inflacje. Mieszkania zdecyowanie uciekły inflacji i zarobkom , a stało się to tylko dzieki taniemu kredytowi i liberalnym podjeściu do liczenia zdolności kredytowej ...
W końcu moim zdaniem ceny porwócą do zdrowej relacji do zarobków, kiedy ?? nie mam pojęcia, bo albo ceny sie ustabilizują a , zarobki beda rosnąć , albo ceny spadną i zatrzymają się na poziomie zarobnków .. Jesli najbliższy kryzys będzie łagodny , pewnie będzie stabilizacja , jeśli będzie bardziej bardziej drastyczny spadki.
mac_kow pisze:
Twoje być może, ale dziennikarskie wróżenie z fusów mówiło głównie o kursach. Mniejsza o to. Każdy kraj może się stać kolejną Turcją.
No nie każdy a tylko taki który ma znaczne zadłużenie w walutach obcych, Japonia np ma olbrzymie zadużenie w relacji do PKB ale zadłuzona jest we własnej walucie więc jest znacznie bardziej . na tego typu presje...
mac_kow pisze:Stopy w Polsce na poziomie 24%- no cóż, to wtedy "ja sp... oops, przepraszam. Wsiadam w samolot i ląduję sobie gdzie indziej". Oczywiście, to się "może" zdarzyć. To jednak ten scenariusz "całkowitej katastrofy".
Poza wysoką stopą, w Krakowie prawdopodobnie nie zostały by żadne wysokopłatne stanowiska.
E tam katastrofa , dla zakredytowanych tak ... , ale dla przeciętnego kowalskiego byłaby to zacheta do odkładania bo lokaty pewnie byłyby w granicach 20 %, z reszta po to sie to robi aby kapitał nie uciekał ...
mac_kow pisze:Ale równie dobrze możemy też wstąpić do strefy Euro i ucywilizować jeszcze bardziej, korzystając z kredytów ze stałą stopą procentową.
Tylko wstąpienie do strefy euro pozbawi nas mozliwości sterowania kursem złotego , gdyby Grecja miała drachme zdewaluowałaby sobie ja i znacznie szybciej wyszła z kłopotów, a tak wpadła w recesje i ogromne długi które beda ja dławic jeszce przez długie lata. Wspólna waluta opłaca się krajom o podobnym stopniu rozwoju u których wystepuję synchornizacja cykli gospodraczych.
spadki cen wynajmu w krakowie ... , które świadczą o przesyceniu rynku.
Albo też świadczą o zmianie struktury tego rynku. Np. waga średniej przesunięta w kierunku tańszych ofert spoza centrum?
Czyli więcej tanich mieszkań ??, cóż nie widze takiej tendencji patrząc w ogłoszenia za to widze że coraz więcej ogłoszeń wisi miesiacami. Z moich włąsnych analiz wynika że liczba ogłoszeń o mieszkanaich na wynajem na gumtree i OLX w ciagu roku wzrosła o 20 % . Zakładam że jesli mieszkanie sie wynajmie ogłoszenie znika , jesli ogłoszen przybywa znaczy ze rosnie liczba mieszkan które "czekają "aż ktos je wynajmie
2008 rok a raczej 2007 to były całkowicie chore czasy w gospodarce. (..)
Tu się zgadzam tylko że w mojej opinii te chore czasy trwaja nadal , bo tani kredyt je przedłużył, gdyby NBP podniosł stopy , ceny po 2008 r ceny wróciłiby do poziomów z 2006 , skorygowane o ilflacje i wrzost zarobków . Niskie stopy nie pozwoliły na to aby powierze z banki zeszło , a od 2012 zaczęsliśmy ja nadal pompować ..
Też byłem, bo bywam tam rok-rocznie od mniej więcej 13 lat, akurat trafił dzik w sosnę. Tylko co to ma do rzeczy?
Więc sam widziałaleś że bakructwo kraju to nie katastrofa jak wczesniej pisałeś ...
Kraków jest zależny od: zachodnich korpo, turystów, zachodnich korpo oraz turystów. Prawdziwy kryzys gospodarczy w mieście to będzie poważniejszy temat dla mieszkańców niż Grecja.
No ale najwyższa pora na prawdziwy kryzys ... , pytanie nie czy tylko kiedy się zacznie i jak będzie głeboki , czy z tym się zgadzasz ??
BTW Nie odniosłeś się zupełnie do argumentu o mieszkaniach traktowanych jak truskawki. Dostrzegasz różnicę w produkcje z rynku pierwotnego, produkcie premium z rynku pierwotnego, a "mieszkaniem" w wielkiej płycie w kontekście potrzeb mieszkaniowych? Te są wręcz nieograniczone.
Oczywiście że są ograniczone .. zdolnością kredytową. Mieszkać gdzies trzeba, jesli jestes ukraincem który przyjeżdża tu do pracy i chce oszczedzić jak najwięcej, wielka płyta jest jak najbardziej ok . Jeśli jestes studentem który przyjeżdza na studia do krakowa a rodzice nie chcą płacić za wynajem czy akademik , wielka płyta jest tez bardzo racjonalnym rozwiązaniem ... . Potzreby mieszkaniowe są ograniczone zasobnością portfela i zdolnościa kredytową ...
Przychodzi taki czas w rozwoju gospodarczym, kiedy jesteśmy skłonni zapłacić więcej nawet za papier toaletowy, żeby pachniał rumiankiem albo lawendą. Nawet, jeśli zwykły szorstki jest 10x tańszy i zaspokaja Twoje potrzeby... czystości. Jeśli dostrzegasz analogię...
Szary papier toaletowy bedzie kosztował koło 1 zl , czy kiedykowliek zapłąciłeś 10 zl za pachnący papier, zapytaj 10 znajomych czy kiedykowliek zapłacili 10 zl za rolke paachnącego papieru . Cytując Ciebie samego , komunały i ogólniki

39 m2 w wielkiej płycie jest tańsze może 20-30 % niż "nowej wielkiej płycie" . jeśli masz do wyboru szorstki papier za 1 zl , a pachnacy rumiankiem i lawendą za 1,2 ... Znowu idziesz w tanie chwyty erystyczne.
[ I nie chodzi bynajmniej o metraż- średnie wyrabiają znowu "Panowie Inwestorzy" przecież. ]
jak ulica zaczyna inwestować trzeba uciekać, prawda stara jak świat, jeśli co drugi krakus bawi sie w rentiera, a youtube zalewają filmy o tym jak zarabiac na mieszkaniach, flipach, jak grzyby po deszczu pęcznieja kursy inwestowania w nieruchomości "

Ja już jestem całkowicie zboczony pod tym względem, ale prywatnie to uważam, że nieruchomości powinny tracić na wartości prawie tak, jak samochód, a każdy powinien fundować sobie nowe mieszkanie co 5-10 lub 15 lat, zależnie od upodobańI w takim modelu nowe zawsze jest w odpowiedniej do warunków gospodarczych cenie a stare- no cóż.
![]()
![]()
Nieruchomości maja swoje wady i zalety , sa raczej sposobem na utrzymanie wartości kapitału a nie jego pomnażanie , niestety za sprawą niskich stóp %, stały się aktywem spekulacyjnym , którego ceny bardzo mocno się zmieniają, dodatkowo jest aktywo o bardzo niskiej płynności , i jak sma nazwa wskazuje "nieruchome" , nikt ci go nie ukradnie , ale jak postanowisz się spakowac i wyjechać bo stopu pdoskoczyły do 24 % , to niestety do walizki go nie wasadzisz ...
[/quote]Wiem wiem, absurd- ale jednak coś w tym jest. Wystarczy dokładniej przeglądnąć ogłoszenia.
Różnica między rynkiem pierwotnym (który schodzi na tzw. pniu) a wtórnym- gdzie mieszkania stoją miesiącami- potrafi wynosić wręcz 100%. W tej samej lokalizacji. W Krakowie.
Tak zupełnie bez złosliwości podrzucisz jakiś link ... osobiście nie trafiłem na mieszkania w wielkiej płycie po 3,5 tys/m2 . Nie robiłem jakis dogłebnych analiz , ale raczej widziałem róznice na poziomie 20-30 % ... Jeśli masz racje to kolejny sygnał że
