pozdro pisze:No wlasnie, akurat pochodze z cywilizowanej wsi I sie dziwie jak mozna mieszkac na tych podkrakowskich wsiach serio w kolo Krakowa nie ma ani jednak sensownej wsi wszystko to jakies gamny wiejskie z beznadziejna infrastruktura, beznadziejnym dojazdem do Krakowa, beznadziejna oferta dla mieszkancow, bez chodnikow, szkol. Moist zdaniem pod Krakowem nie ma sensownych miejsc w ktorych mozna by mieszkac. Duzo lepiej sytuacja wyglad pod innymi miastami czy to Wroclaw,Gdańsk, Poznan czy Warszawa. Tam istnieja gminy miejskie ze swiat na infrastruktura, komunikacja I oferta dla mieszkancow do ktorych mozna rozwazyc przeprowadzke. Pod Krakowem poprostu jest koniec swiata.
Zwykle z zaciekawieniem czytam Twoje posty, ale tym razem to sorry, no ale bredzisz.
Pochodzę z Krakowa, tu mieszkałam 30 lat mojego życia. Kilka lat temu wyprowadziłam się pod Kraków, był to poniekąd kompromis małżeński, bo sama jestem mieszczuchem. Mój mąż, wychowany w domu (z resztą ja też), po naszych przykrych doświadczeniach blokowych, nie chciał mieć sąsiadów za ścianą za to chciał mieć możliwość umycia sobie samochodu w sobotę, posiadać kawałek ziemi itd. Kupiliśmy dom w stanie surowym od małego lokalnego dewelopera. Kanalizacji, fakt, nie ma, ale mam oczyszczalnię ekologiczną i patrząc pod kątem ekonomii, opłaca się nam to bardzo. Szkoła, żłobek, przedszkole - 50m od domu. W zasięgu spaceru 7 minutowego: piekarnia czynna 7 dni w tygodniu, kiosk, sklep spożywczy, dom kultury z biblioteką, przystanek autobusowy, przystanek kilku busów. 1.5 km dalej ośrodek zdrowia z opieką całodobową, apteka. 2 km od domu stacja kolejowa z parkingiem samochodowym, dojazd do Dworca Głównego 14 minut.
Naprawdę, rozmawiajmy merytorycznie, a nie takie gadanie: nic nie ma, wszędzie do kitu, tylko na Wrocławskiej da się żyć
