onaja pisze:jagar pisze:darekk pisze: Można się na przykład dowiedzieć, że powołanie się na podpisaną przez wszystkich umowę, to "argument z czapy"

,

Skoro tak chcesz się powoływać na umowę, to przypominam że uprawnia Cię ona jedynie do parkowania na wykupionym miejscu postojowym/miejscu w garażu, a nie do zabraniania innym parkowania na terenach wspólnych. Więc właśnie powołujmy się na umowę!
Nie ma w tej inwestycji czegoś takiego jak miejsca ogólnodostępne do parkowania. Nie są przewidziane one w projekcie.
A chodnik jest do chodzenia,a nie parkowania. Chyba,że się mylę,że chodniki są do chodzenia a drogi do jeżdżenia.
Właściwie to się mylisz.
Jakikolwiek ruch pojazdów ani drogi na terenach prywatnych nie są w żaden sposób uregulowane przepisami - nie stosuje się do nich przepisów ustawy prawo o ruchu drogowym, na które ktoś z forum (dawniejsza wypowiedź) już się powoływał. Wynika to z art. 1 ust 1 tej ustawy - nie są tam wskazane drogi prywatne, a nasz teren nie jest też strefą zamieszkania ani strefą ruchu - żadne znaki na to nie wskazują.
Oznacza to, że nie ma żadnej zasady wskazującej gdzie można parkować, a gdzie nie można, a opisane w umowach deweloperskich miejsca do parkowania to po prostu zwiększenie nieruchomości, którą stanowi dane mieszkanie o powierzchnię danego miejsca (jak też już ktoś wspomniał, chyba w innym wątku - miejsce postojowe to przynależność do danej nieruchomości czyli kolokwialnie mówiąc mieszkania), za które część z nas zapłaciła. Tak więc do danego "miejsca" prawo ma tylko dana osoba, analogicznie jak do jej mieszkania - co do reszty terenu prawo mamy wszyscy, gdyż to nieruchomość wspólna, więc naprawdę każdy ma prawo parkować gdzie chce. Oczywiście każdego obowiązują jakieś zasady wychowania, tak więc nikt nie powinien nikogo zastawiać.
Gdyby droga służyła tylko do chodzenia, to nikt nie mógłby nawet przejść z samochodu do klatki - komentujcie powyższe jak chcecie, ja już chyba nie mam siły czytać tych bezsensownych argumentów... tak czy tak nikt tutaj nikogo nie przekona, więc po co się obrzucać mięsem. Dopiero na zebraniu wspólnoty uzgodnimy jak sprawa skończy się finalnie.