Ale do tych wszystkich rozważań nie trzeba danych.
Wystarczą obserwacje dot. Krakowa:
- ośrodek akademicki (przynajmniej w Polsce rozpoznawany)
- miasto historyczne (tutaj już można pokusić się o międzynarodową ligę)
- liczba nowych / budowanych biurowców
to nakręca liczbę osób, które chcą / muszą tu jakkolwiek mieszkać.
Co musiałoby się stać, żeby wszystkie te trzy główne aspekty znacząco się obniżyły?
Niż na uczelni uderzy w mniej znane uczelnie, Wawelu nie przeniosą a biurowce pewnie jacyś analitycy przekalkulowali (zresztą już dawno nie jesteśmy najtańsi, ale solidni i w miarę stabilni). Kraków nie ma zbyt dużej konkurencji na południu Polski - Katowice/Rzeszów, może daleki Wrocław.
Przecież już dzisiaj mamy:
- smog
- słabą architekturę
- średnią komunikację
Subiektywnie tylko wydaje mi się, że Kraków przestanie być z czasem miastem dla rodzin i mieszkańców.
Rynek mieszkaniowy w Krakowie / zakup mieszkania: wyhamowanie podaży mieszkań - opinie / forum
-
- Posty: 465
- Rejestracja: 07 maja 2018, 12:07
Re: Rynek mieszkaniowy w Krakowie / zakup mieszkania: wyhamowanie podaży mieszkań - opinie / forum
Mój przyjaciel, który już dawno wybrał emigracje, więc myślę że ma bardziej wyważone i chłodniejsze spojrzenie na Polskę i Kraków powiedział ostatnio coś bardzo mądrego "twoja przyszłość,zapisania jest w historii twojego sąsiada".
Trafiłem na bardzo ciekawy artykuł , długi ale myslę że warto dotrwac do końca.
https://www.bogaty.men/anatomia-irlandzkiego-walka-wspomnienia-imigranta-jako-zywy-scenariusz-dla-przyszlosci/
Od dłuższego czasu zastanawiałem się kto pompuje te bańkę i po co , kto ma w tym interes ?, jedna z hipotez jaka przyszła mi do głowy po lekturze tego artykułu to :
Nie lubie spiskowych teorii, ale w przypadki nie wierzę... Kto wie czy to nie taki plan, wybudowac za czyjeś, doprowadzić do krachu , skupic za bezcen.
O REITach w polsce mówi sie od jakiegoś czasu https://www.pwc.pl/pl/artykuly/2018/czas-na-polskie-reit-y.html
Dla leniwych podusmowanie z końca tego artykułu
Brzmi znajomo ??
Trafiłem na bardzo ciekawy artykuł , długi ale myslę że warto dotrwac do końca.
https://www.bogaty.men/anatomia-irlandzkiego-walka-wspomnienia-imigranta-jako-zywy-scenariusz-dla-przyszlosci/
Od dłuższego czasu zastanawiałem się kto pompuje te bańkę i po co , kto ma w tym interes ?, jedna z hipotez jaka przyszła mi do głowy po lekturze tego artykułu to :
"Co innego REITY, one nabyły lokale w okresie bessy, w dodatku ze sporą zniżką, jako że kupowały hurtowo, a że nikt inny w tamtym okresie brać nieruchomości nie chciał więc i ceny dla nich były bardzo atrakcyjne.
Nie lubie spiskowych teorii, ale w przypadki nie wierzę... Kto wie czy to nie taki plan, wybudowac za czyjeś, doprowadzić do krachu , skupic za bezcen.
O REITach w polsce mówi sie od jakiegoś czasu https://www.pwc.pl/pl/artykuly/2018/czas-na-polskie-reit-y.html
Dla leniwych podusmowanie z końca tego artykułu
Podsumowanie irlandzkich wydarzeń losu
Czego zatem możemy się nauczyć z wydarzeń zaistniałych podczas irlandzkiego wałka? Otóż można z tego wyciągnąć sporo wniosków na przyszłość. Jakich?
Zawsze są jakieś znaki ostrzegawcze. Poniżej główne zaobserwowane:
- nadmierny popyt (buduje się na każdym możliwym kawałku terenu),
- szum medialny (programy telewizyjne, dodatki do gazet, specjalne weekendowe dodatki, wypowiadając się różnego rodzaju specjaliści i analitycy, których wpływy na konto zależą zwykle od tego kto za to przedstawienie płaci),
- przekonanie, że na nieruchomościach nigdy się nie tarci, ujawniające się np. poprzez masowe szaleństwo przejawiające się okupowaniu biur pośrednictwa i deweloperów,
- łatwo dostępny i tani kredyt,
- słaby nadzór finansowy,
- zbyt duża liczba osób zatrudniona w budowlance i szybko rosnące płace wynikające z braku rąk do pracy, oraz ściganie cudzoziemców nawet z dalekich i egzotycznych krajów,
- szybko rosnące płace w sektorach powiązanych z rynkiem nieruchomości (agenci, dorady kredytowi, itd),
- znaczy udział segmentu budowanego w PKB, a w szczególności w PKN,
- udział kredytów (w szczególności mieszkaniowych i hipotecznych) przewyższający liczbę depozytów,
- duża liczba flipów (kupno, remont i sprzedaż w bardzo krótkim czasie),
- szybko rosnące cenny gruntów,
- szybko rosnące udziały kredytów mieszkaniowych w księgach banków (do tego stopnia, iż w niektórych większość stanowią właśnie jedynie te aktywa),
- w końcowej fazie, zacieśnianie polityki kredytowej dla deweloperów (ale już nie dla ludzi). Pozwala się na dokończenie dotychczasowych inwestycji, ale brak jest już udzielania środków na kolejne inwestycje,
- bilansujący się najem z ceną zakupu na kredyt,
- zbyt długi okres zwrotu oraz malejąca rentowność, nawet gdy jest kupowana za gotówkę,
- kredyty udzielane na więcej niż 4-krotność rocznych zarobków,
- w końcowej fazie, pojawiają się ostrzeżenia od różnych organizacji, jako że rynek jest przewartościowany i zaprzeczenia osób żywotnie zainteresowanych tym, aby się on nie załamał,
- kłamstwa pośredników np. o wyprzedaniu wszystkich lokali z wyjątkiem kilku,
- spadająca sprzedaż, ale wciąż rosnące cenny,
- przebijanie cen na aukcjach o kilkanaście, kilkadziesiąt procent,
- wypychanie ludzi coraz dalej od miast ze względu na wzrost kosztów wynajmu lub zakupu mieszkań.
Brzmi znajomo ??
Re: Rynek mieszkaniowy w Krakowie / zakup mieszkania: wyhamowanie podaży mieszkań - opinie / forum
krakus1891 pisze:Od dłuższego czasu zastanawiałem się kto pompuje te bańkę i po co , kto ma w tym interes ?, jedna z hipotez jaka przyszła mi do głowy po lekturze tego artykułu to :
No a ja po raz kolejny pytam, czy w Twojej wizji- gdzie rzeczywistość dopasowujesz do wizji, a nie odwrotnie- jest miejsce na wyjaśnienie tego, czym jest "bańka"?
Czy mieszkania za 4500-5000zł / m w Krakowie, ale w uznawanych za "gorsze" lokalizacjach, przy średnim wynagrodzeniu w mieście przekraczającym tę wartość, to już "bańka"?
Czy bardzo bogata oferta mieszkaniowa w naprawdę znośnych lokalizacjach, w których "normalni" ludzie mieszkają już długie lata i niczego nie brakuje, w cenach 6000-7000zł / m to jest "bańka"?
Nadmuchana z czego?
Ile powinny kosztować Twoim zdaniem mieszkania, żeby "bańki" nie było?
I jakie mieszkania, dla kogo i w jakich lokalizacjach?
- nadmierny popyt (buduje się na każdym możliwym kawałku terenu),
-zbyt duża liczba osób zatrudniona w budowlance i szybko rosnące płace wynikające z braku rąk do pracy, o
- bilansujący się najem z ceną zakupu na kredyt,
- zbyt długi okres zwrotu oraz malejąca rentowność, nawet gdy jest kupowana za gotówkę,
Brzmi znajomo ??
Praktycznie każdy z pod-punkcików to tania demagogia trafiająca do wyobraźni internetowych krzykaczy, którzy dawno w Krakowie nie musieli znaleźć/kupić prawdziwego mieszkania lub je wykończyć.
Co to jest "nadmierny popyt"? Jeśli już, to co za absurd definiować go w ten sposób (buduje się na każdym możliwym kawałku terenu)? Buduje się tak, bo władza działa tak a nie inaczej i albo w ogóle brak MPZP albo pozwalają one właśnie na taką zabudowę. Nie ma to nic wspólnego z cenami czy popytem- zwykle niestety istnieją atrakcyjne działki i się je zabudowuje, wobec braku przeciwwskazań prawnych.
Poza tym- szerzej- gdzie mają budować, pod Radomiem?
Gdybyś coś ostatnio próbował wybudować lub wykończyć, wiedziałbyś, że najbardziej obrotni fachowcy pojechali tam, gdzie faktycznie bańka być może jest, ale też przekłuć się nie chce- UK, Francja. Dlatego "brak rąk do pracy". Zresztą sprawnych rąk- wyjątkowy brak.
Jak się ma malejąca rentowność do bilansowania najmu z kredytem- nawet nie spytam. Rozumiem, że bez "bańki" najem daje 30% rocznie i jest 5x droższy niż kredyt, ale nikt nie chce kupować, bo... bo nie?
A może odwrotnie- bez "bańki" najmu nie ma, bo każdego stać na kredyt i mieszkanie, bo te nagle są po cenach z Lwowa i jest ich 10x tyle, żeby starczyło dla każdego? Budowane rzecz jasna przez 5x mniej liczną siłę roboczą za 10zł/h- bo nie ma bańki, więc nie ma nadmiernego zatrudnienia w budowlance. Tak?
******
Zamiast steku bzdur, opiszmy bardziej realnie "bańkę":
- Sterowana zbyt tanim kredytem, który oddziałuje na całą gospodarkę a nie tylko na zdolność kredytową w 5-ciu największych miastach.
Którego cena- surprise- sterowana jest zewnętrznie, np. przez jeden zestaw stóp dla 25 krajów. Brzmi znajomo? Czy Polska należy do strefy EUR?
- Raptowny wzrost cen, jak np. w 2007-2008 roku. 50% w rok. Brzmi znajomo? Chyba nie.
- Ceny oderwane od średnich wynagrodzeń i możliwości finansowych. Brzmi znajomo? Owszem, w Londynie. 5500zł / m^2 na Klinach to cena dla każdego. Para pracująca w Lidlu kupi w tej cenie mieszkanie i utrzyma.
Bańka jest wtedy, jak para seniorów w IT w Londynie ma problem z wynajęciem, nie mówiąc o kupnie, normalnego małego 4- pokojowego mieszkania.
-
- Posty: 465
- Rejestracja: 07 maja 2018, 12:07
Re: Rynek mieszkaniowy w Krakowie / zakup mieszkania: wyhamowanie podaży mieszkań - opinie / forum
mac_kow pisze:
No a ja po raz kolejny pytam, czy w Twojej wizji- gdzie rzeczywistość dopasowujesz do wizji, a nie odwrotnie- jest miejsce na wyjaśnienie tego, czym jest "bańka"?
Hmm , wizje są zwiazane ze zdolnościami nadprzyrodzonymi , albo chorobami psychicznymi, niestety nie miewam wizji tak więc nie zaliczam się do żadnej z tych kategorii...
To co robię to nie wizje a prognozy. Masz racje tworzenie pognozy polega na dopasowywaniu, tylko nie do mojego widzimisie tylko danych historycznych. Jesli gdzies kiedyś coś się wydarzyło i odpowiadały zo to takie a takie czynniki, to jeśli zaobserwujemy ponownie te same czynniki to możemy prognozować iz moga one doprowadzic do podobnych rezultatów .
Czy jest to niedokładne ... , jest ... , czy obraczone błędem ... jest, tylko że nie znam lepszej alternatywy . A Ty na czym bazujesz Swoje opinie ??, czy przypadkiem nie jest to jedynie przeczucie i doświadczenie ??.
mac_kow pisze:Czy mieszkania za 4500-5000zł / m w Krakowie, ale w uznawanych za "gorsze" lokalizacjach, przy średnim wynagrodzeniu w mieście przekraczającym tę wartość, to już "bańka"?
Fajna manipulacja

mac_kow pisze:Czy bardzo bogata oferta mieszkaniowa w naprawdę znośnych lokalizacjach, w których "normalni" ludzie mieszkają już długie lata i niczego nie brakuje, w cenach 6000-7000zł / m to jest "bańka"?
Nie bardzo wiem co to jest znośna lokalizacja, jak wyglądają "normalni" mieszkańcy którym nic nie brakuje w cenach 6000-7000 m2... , możesz używać do woli przymiotników

mac_kow pisze:Nadmuchana z czego?
Ile powinny kosztować Twoim zdaniem mieszkania, żeby "bańki" nie było?
Dane historyczne mówią że w zdrowej ekonomii ( brak stymulacji fiskanej , zrównoważona demografia itp) , w krajach rozwiniętych , przęcietny kowalski na przecięte mieszkanie pracuje 3 lata. Przy obecnych warunkach 3 lata x 12 miesiecy x 3500 pensji netto = 126 tys.
W zwiąku z tym że ta cena wydaje się absurdalna , mamy silne podstawy do tego aby podejrzewac ze za róznice między śerednią historyczna a obecną odpowiada bańka ...
mac_kow pisze:Praktycznie każdy z pod-punkcików to tania demagogia trafiająca do wyobraźni internetowych krzykaczy, którzy dawno w Krakowie nie musieli znaleźć/kupić prawdziwego mieszkania lub je wykończyć.
Czy przeczytałeś ten artykuł czy tylko podsumwaoanie które z niego zacytowałem ??. On nie jest o Polsce 2019 , tyllo Irlandii 2000-2006.
Cały problem jest taki że czytając podusmwoanie wypisz wymaluj polska 2019 ...
mac_kow pisze:Zamiast steku bzdur, opiszmy bardziej realnie "bańkę":
- Sterowana zbyt tanim kredytem, który oddziałuje na całą gospodarkę a nie tylko na zdolność kredytową w 5-ciu największych miastach.
Którego cena- surprise- sterowana jest zewnętrznie, np. przez jeden zestaw stóp dla 25 krajów. Brzmi znajomo? Czy Polska należy do strefy EUR?
- Raptowny wzrost cen, jak np. w 2007-2008 roku. 50% w rok. Brzmi znajomo? Chyba nie.
- Ceny oderwane od średnich wynagrodzeń i możliwości finansowych. Brzmi znajomo? Owszem, w Londynie. 5500zł / m^2 na Klinach to cena dla każdego. Para pracująca w Lidlu kupi w tej cenie mieszkanie i utrzyma.
Bańka jest wtedy, jak para seniorów w IT w Londynie ma problem z wynajęciem, nie mówiąc o kupnie, normalnego małego 4- pokojowego mieszkania.
W mojej opinii jesteś w błędzie , bańka jest wtedy gdy dochodzi do nagłego wzrostu cen danego aktywa który nie ma pokrycia w fundamentach i danych ekonomicznych , a jedynie w psychologii.
Re: Rynek mieszkaniowy w Krakowie / zakup mieszkania: wyhamowanie podaży mieszkań - opinie / forum
Bańka nie bańka, to tylko nazewnictwo ...i akademicka dyskusja. Po pierwsze Kraków jest atrakcyjnym miejscem do życia, niezależnie od wszystkich wad jakie za soba niesie, zatem ceny zawsze będą wyższe a czy nazwiemy tą bańkę czy nie bańka to nie będzie miało wpływu na wysokość za metr kwadratowy ani teraz ani w przyszłości. Przecież Polska to nie tylko Kraków możemy kupić mieszkanie w atrakcyjniej cenie np. w Myślenicach czy Krzeszowicach. Po drugie w którym kraju tak jest że kupimy „przeciętne” mieszkanie za trzy lata pracy? Na pewno nie we Francji we Włoszech, Niemczech czy Wielkiej Brytanii. Ja sam mieszkam w Szwecji i tutaj na takie mieszkanie „przeciętny” Svensson musi pracować przynajmniej z 6 lat. Zatem niezależnie jak będziemy naginać rzeczywistość to ceny przynajmniej w Krakowie najprawdopodobniej nigdy już nas nie zadowolą.... A jeżeli ktoś tutaj na forum czeka na to że kupi przeciętne mieszkanie za 3-4 letnią pensję, to jest niepoprawnym optymistą.
Re: Rynek mieszkaniowy w Krakowie / zakup mieszkania: wyhamowanie podaży mieszkań - opinie / forum
krakus1891 pisze:A Ty na czym bazujesz Swoje opinie ??, czy przypadkiem nie jest to jedynie przeczucie i doświadczenie ??.
Tak. Plus oczy.
Fajna manipulacja, zestawiasz najtańsze możliwe ceny m2 ze średnią i to brutto... . Średnia cena mieszkania w krakowie to jednak bliżej 8 tys , a średnie zarobki netto to tak z 3,5, więc mamy prawie 2,5 krotna przebitkę ... , a nie 1-1 jak sugerowałeś.
Nie bardzo wiem co to jest znośna lokalizacja, jak wyglądają "normalni" mieszkańcy którym nic nie brakuje w cenach 6000-7000 m2...
Jaka tam manipulacja. Stwierdzenie faktu. W dniu dzisiejszym, w Krakowie, dostępne są naprawdę bardzo fajne mieszkania (Atal jednak źle nie buduje) za 5500zł/m. Już nawet pominę Złocień czy Wieliczkę- chociaż znam bardzo dużo osób zadowolonych również z tych lokalizacji. Z cenami z "4" z przodu.
Osobiście znam parę z dochodem netto ok 20kpln miesięcznie, która kupiła mieszkanie w Wieliczce za cenę z "4" z przodu za metr. Bardzo zadowoleni. Raty kredytu jak to się mówi "nawet nie czują". To jest ta "bańka"?
Pracująca w Lidlu para (z całym szacunkiem dla Lidla oraz każdej pracy, ale jest to praca raczej z niskim "progiem wejścia") jest w stanie kupić oraz utrzymać kilkudziesięciometrowe, nowe mieszkanie.
Średnie i statystki jak strój bikini- dużo pokazują, ale najważniejsze ukrywają.
W d***ie mam średnie ceny, jeśli podnoszone są przez absurdalnie wycenione "Wiślane Tarasy" czy inne tego typu inwestycje.
Zwyczajnych ludzi ceny takich przedsięwzięć i tak nie interesują- a z drugiej strony produkt premium musi się cenić. I jeśli kogoś kręci + kogoś stać, to... sky is the limit. Widok na Wisłę i Wawel z tarasu- bezcenny.
BTW- nie wiesz jak wyglądają normalni ludzie i normalne lokalizacje bo nie żyjesz realnie, tylko zaklinasz rzeczywistość cyferkami z tej przysłowiowej d**y właśnie. A szkoda. Wystarczy się rozejrzeć i zobaczyć, jak ludzie żyją.
Jeśli przeciętny mieszkaniec , na przeciętne mieszkanie musi pracować 11 lat to to jest bańka ...
Dane historyczne mówią że w zdrowej ekonomii ( brak stymulacji fiskanej , zrównoważona demografia itp) , w krajach rozwiniętych , przęcietny kowalski na przecięte mieszkanie pracuje 3 lata. Przy obecnych warunkach 3 lata x 12 miesiecy x 3500 pensji netto = 126 tys.
Inni już o to spytali, ale z łaski swojej- gdzie tak jest? Lub chociaż było w okresie względnego prosperity?
I w ogóle kto mądry wymyślił taką prawidłowość, o tych mitycznych 3 latach pracy- pytam jakie mieszkanie, czyja pensja, w jakich średnich warunkach?
Bo "średnia" nie mówi kompletnie niczego.
Z żalu już nie spytam nawet, czy Twoim zdaniem sytuacja, w której cena jakiegokolwiek znośnego mieszkania (bo rozumiem, że nie mówimy o 20 metrowych kawalerkach) wynosi tyle, co średniej klasy samochodu, jest normalna.
Zdajesz sobie sprawę z tego, że gdyby faktycznie w "normalnej" "równowagowej" sytuacji mieszkanie dałoby się kupić za 3-letnie zarobki, to faktycznie by się opłacało wyburzać stare budynki co 10-15 lat i budować nowe?


Żarty na bok- jak pisałem- mam oczy, uszy.
Wiem jak jest w Londynie, Paryżu, ba, Berlinie, Monachium czy nawet Atenach. Kraków to i tak luksus nieruchomościowy i taniocha.
Wybacz, ale w to, że Twoje mityczne "średnie" mieszkanie będzie kosztować mniej niż porządny samochód, to nie wierzę.


cały problem jest taki że czytając podusmwoanie wypisz wymaluj polska 2019 ...
Próbowałem wykazać jedynie, że to bzdura właśnie na przykładzie Polski, bo obecna sytuacja w Polsce skrajnie różni się od tej irlandzkiej. Do żadnego argumentu się nie odniosłeś rzeczowo. Np. "koszt wynajmu równy kosztowi kredytu"- co to oznacza w kontekście "bańki" i jak ta sytuacja wygląda niby bez "bańki"?
W mojej opinii jesteś w błędzie , bańka jest wtedy gdy dochodzi do nagłego wzrostu cen danego aktywa który nie ma pokrycia w fundamentach
Wzrost 2013-teraz ani nie nagły ani nie bez pokrycia w fundamentach. Znów- w typowych miejscach, a nie na Grzegórzkach czy bliskiej Krowodrzy, ceny mieszkań wzrosły +/- o inflację z malutkim haczykiem.
Pokrycie jest doskonałe- rosną koszty pracy. Wszystkie. Nikt już za 10zł/h nie pracuje, nigdzie, nie mówiąc o budowie.
Koncentracja i wzrost ilości wysokopłatnych miejsc pracy to też jak najbardziej fundament przemawiający za tym, żeby nieruchomości były droższe.
-
- Posty: 465
- Rejestracja: 07 maja 2018, 12:07
Re: Rynek mieszkaniowy w Krakowie / zakup mieszkania: wyhamowanie podaży mieszkań - opinie / forum
mac_kow pisze:
Tak. Plus oczy.
Ja niestety nie jestem romantykiem u czucie i wiara nie mówią silniej do mnie niż mędrca szkiełko i oko.
mac_kow pisze:Jaka tam manipulacja. Stwierdzenie faktu. W dniu dzisiejszym, w Krakowie, dostępne są naprawdę bardzo fajne mieszkania (Atal jednak źle nie buduje) za 5500zł/m. Już nawet pominę Złocień czy Wieliczkę- chociaż znam bardzo dużo osób zadowolonych również z tych lokalizacji. Z cenami z "4" z przodu.
Manipulacja polega na tym że porównujesz jabłka do pomarańczów, ceny nie są dyktowane na podstawie pojedycznych ofert czy inwestycji , ale średnich . Pokazujesz że osobe ze średnim dochodem stać na najtańszą możliwą opcje w której ta osoba , przy historycznie niskich stopach zadłuża sie niemal pod korek ...
mac_kow pisze:Osobiście znam parę z dochodem netto ok 20kpln miesięcznie, która kupiła mieszkanie w Wieliczce za cenę z "4" z przodu za metr. Bardzo zadowoleni. Raty kredytu jak to się mówi "nawet nie czują". To jest ta "bańka"?
Nie wiem jak skomentowac fakt iz dowodem na to ze nie ma banki są Twoii znajomi ...
mac_kow pisze:Pracująca w Lidlu para (z całym szacunkiem dla Lidla oraz każdej pracy, ale jest to praca raczej z niskim "progiem wejścia") jest w stanie kupić oraz utrzymać kilkudziesięciometrowe, nowe mieszkanie.
I tu jest sedno problemu , bo nie powinna być w stanie kupic przy tych cenach ... i to własnie pompuje bańkę. Ci ludzie przy byle zawirowaniu nie są w stanie tego kredytu spłacać ...
mac_kow pisze:Średnie i statystki jak strój bikini- dużo pokazują, ale najważniejsze ukrywają.
To zależy jak ich uzywasz ... i czy je rozumiesz , oczywiście to olbrzymie pole do manipulacji, więc warto zawsze zerknąc na metodologie zbierania danych ...
mac_kow pisze:W d***ie mam średnie ceny, jeśli podnoszone są przez absurdalnie wycenione "Wiślane Tarasy" czy inne tego typu inwestycje.
Zwyczajnych ludzi ceny takich przedsięwzięć i tak nie interesują- a z drugiej strony produkt premium musi się cenić. I jeśli kogoś kręci + kogoś stać, to... sky is the limit. Widok na Wisłę i Wawel z tarasu- bezcenny.
Pewnie zdrowiej byłoby pokazać mediane albo dominante , ale o ile mi wiadomo mediana i średnia w przypadku mieszkań nie odbiegaja aż tak abrdzo od siebie jak mediana i średnia zarobków ...
mac_kow pisze:BTW- nie wiesz jak wyglądają normalni ludzie i normalne lokalizacje bo nie żyjesz realnie, tylko zaklinasz rzeczywistość cyferkami z tej przysłowiowej d**y właśnie. A szkoda. Wystarczy się rozejrzeć i zobaczyć, jak ludzie żyją.
Wiedząc jak abrdzo jesteśmy podatni na błędy poznawcze unikam jak ognia budowania włąsnych opinii i podejmowania decyzji w opraciu o to co widze , i zawsze to konfrontuje z twardymi danymi. Nie przeszkadza mi że Ty lecisz na czuja

mac_kow pisze:Inni już o to spytali, ale z łaski swojej- gdzie tak jest? Lub chociaż było w okresie względnego prosperity?
I w ogóle kto mądry wymyślił taką prawidłowość, o tych mitycznych 3 latach pracy- pytam jakie mieszkanie, czyja pensja, w jakich średnich warunkach?
Mówisz masz , kto wymyślił te prawidłowość ? banki ... , licząc w ten sposób zdolnośc kredytową , przynajmniej w czasach w których nie liczyły na bail out. Stad sie wziła ten wskaźnik ,

US and Canada

Francja, tutaj troche inaczej liczone ale widac kiedy się to oderwało ...

Świat,
Tu już nie relacja do zarobków tylko ceny nominlane , mediana i średnia cena dla świata za ostatnie ponad 100 lat

tu też ciekawe zestawienie koszty produkcji vs cena

mac_kow pisze:Z żalu już nie spytam nawet, czy Twoim zdaniem sytuacja, w której cena jakiegokolwiek znośnego mieszkania (bo rozumiem, że nie mówimy o 20 metrowych kawalerkach) wynosi tyle, co średniej klasy samochodu, jest normalna.
Przez ponad 100 lat tak było. Gdy kredyt był trzymany w ryzach , nominalne zarobki pozwalały na kupno w ciągu 3 lat mieszkania , tylko że kredyt był znacznie droższy , tak więc rata kredytu nie odbiegała aż tak od obecnej.... udział raty kredytu w rozporządzalnym dochodzie się nie zmienił. Jesli stopy by powróciły do średnich historycznych poziomów czyli jakieś 5 % ,
W tej chwili za ratę stanowiącą połowe średniego dochodu dostaniemy kredyt na 300 tys , czyli na 53 m2 za te 5500 zl , przy 5 % stopach czyli średniej historycznej, dalej przy racie 1500 zl dostaniemy kredyt na 200 tys zl , czyli te 53 m2 będa musiały kosztowac już nie 5500 /m2 ale 3700 zl. Banki odchodząc od liberalnej polityki liczenia zdolności kredytowej przy 5 % stopach i bezpiecznym poziomie 30% a nie jak obecnie 50-60 % rozporządzalnego dochodu , wtedy z raty 1500 zl robi się 1000 zl/mc i kredyt na 150 tys , czyli średnie 53 m2 za 2800 zl m2.
mac_kow pisze:Zdajesz sobie sprawę z tego, że gdyby faktycznie w "normalnej" "równowagowej" sytuacji mieszkanie dałoby się kupić za 3-letnie zarobki, to faktycznie by się opłacało wyburzać stare budynki co 10-15 lat i budować nowe?![]()
Zdajesz się nie rozumiec jaki wpływ na rynek mieszkaniowy mają stopy % ,
Re: Rynek mieszkaniowy w Krakowie / zakup mieszkania: wyhamowanie podaży mieszkań - opinie / forum
krakus1891 pisze:Ja niestety nie jestem romantykiem u czucie i wiara nie mówią silniej do mnie niż mędrca szkiełko i oko.
No właśnie cała w tym rzecz, że oczy to oczy i szkiełko służy im lepiej niż sercu.

Pokazujesz że osobe ze średnim dochodem stać na najtańszą możliwą opcje w której ta osoba przy historycznie niskich stopach zadłuża sie niemal pod korek ...
I tu jest sedno problemu , bo nie powinna być w stanie kupic przy tych cenach ...
Odnosząc się od razu wstępnie do serii wykresów i danych poniżej- naprawdę, to zbyt skomplikowany temat, aby ujęcie i uśrednianie było w stanie jakkolwiek opisać realia.
Dochód w Lidlu nie jest średni. Cena na Klinach czy Złocieniu to fakt.
Można mieć wreszcie gotówkę z wesela, ze świnki skarbonki albo od rodziców. Można zarobić w rok w UK. Można wygrać w Lotto.
NIkt nikomu nie każe "pod korek" i nikt nikomu nie każe brać kredytu. Ba- lubisz cyferki to sprawdź, jak wiele mieszkań sprzedaje się gotówkowo.
mac_kow pisze:Średnie i statystki jak strój bikini- dużo pokazują, ale najważniejsze ukrywają.
To zależy jak ich uzywasz ... i czy je rozumiesz
No, rozumiem.
W odniesieniu do rynku nieruchomości Kraków AD 2019 widzę co najwyżej tyle, że średnio wszyscy mamy, za przeproszeniem, pół przyrodzenia i jedną pierś.
Tutaj pewnie Cię [pozytywnie] zaskoczę, ale racja- znam doskonale tezy/hipotezy mówiące o tym, że w ogóle od mniej więcej 30-40 lat mamy do czynienia z bańką na de-facto wszystkim, co akurat rynek uzna za przechowalnię wartości. Może nawet od wcześniej- od abolicji systemu z Bretton Woods. A że nieruchomości uznawane są za przechowalnię całkiem niezłą, to...
Sprawdź wykresy tego, jak na przestrzeni lat kształtowała się cena nowego samochodu w/s do zarobków. Można chwycić się za głowę.
Niektóre z tych danych zdają się poniekąd wpisywać w ten schemat;
"Znikasz" jednak niuanse, próbując odnieść to wszystko do sytuacji Kraków AD 2019. Mnie się podoba wykres, który zostawiłem w cytowaniu. Widać bardzo wyraźnie, że Londyn, niezależnie od lat, cały czas trzyma się wyżej niż całe UK. Dlaczego?
Nie wiem, czy statystyka i nauka udzielą odpowiedzi, ale moje bardzo niedokładne szkiełko owszem; wystarczy spojrzeć na pierwszą lepszą tablicę ogłoszeń z pracą.
A gdyby chcieć naprawdę zrozumieć temat, trzeba by przyjrzeć się strukturze i wysokości dochodów ludzi, którzy faktycznie nabywają nieruchomości w Londynie; stwierdzić jakie to nieruchomości, w jaki sposób nabyte (kredyt czy cash) i przez jaki procent społeczeństwa.
Na mój malutki chłopski rozum w obu miastach- znam sytuację rynku pracy w obu z nich lepiej niż gorzej- występuje koncentracja wysokopłatnych stanowisk. Po prostu. Tu i teraz, w takiej rzeczywistości żyjemy.
Wreszcie- bardzo ciekawe- na ile nominalna wysokość tej średniej koreluje ze wskaźnikiem P-T-I-R? Może jest na przykład tak, że im wyższe średnie tym po prostu ceny nieruchomości rosną proporcjonalnie bardziej? Bo na mieszkanie w miejscach, gdzie są wyższe średnie, mamy dużo więcej chętnych? Skłonnych do ustępstw finansowych lub po prostu szacujących, że z wyższej średniej i tak będzie się łatwiej utrzymać?
I znów chłopski rozum górą; przykładowo wolę pracować w Warszawie albo Krakowie, zarabiać 20 000 i kupić mieszkanie po 10 000/ m niż pracować w - pardon- Bytomiu i kupić tam coś za 3000 zł / m. Nawet jeśli wszystkie wskaźniki odradzałby mi Warszawę.
To są realne dylematy ludzkie, z którymi spotykam się- z racji branży w której pracuję i mobilności pracowników na tym rynku- zaskakująco często.
Przez ponad 100 lat tak było. Gdy kredyt był trzymany w ryzach , nominalne zarobki pozwalały na kupno w ciągu 3 lat mieszkania , tylko że kredyt był znacznie droższy , tak więc rata kredytu nie odbiegała aż tak od obecnej.... udział raty kredytu w rozporządzalnym dochodzie się nie zmienił. Jesli stopy by powróciły do średnich historycznych poziomów czyli jakieś 5 % ,
Jedziesz ostro po bandzie.
Szkiełko się chyba dość mocno zabrudziło. Jakie 100 lat? Gdzie, u kogo, z czym?
Heloł. Polska, 2019. 100 lat temu to Drzymała musiał przesuwać wóz [tak, wiem, anegdota]. A raptem 50 lat temu mieszkania "rozdawał" Gierek.
czyli średnie 53 m2 za 2800 zl m2.
... tylko nie powtarzaj tego w gremiach rządowych, bo czym prędzej wymuszą podwyżkę stóp do 50%, bez kozery. Co by mieszkanie było po 10zł/m. Zlikwidują też raty 0% w marketach z RTV, co niechybnie sprowadzi ceny TV QHD do 20zł.
A teraz pobudka, przecieramy oczy, bierzemy do ręki szkiełko i otwieramy podręcznik podstaw makroekonomii. I czytamy cokolwiek o elastyczności podaży, bo bez tego dalej nie da rady.
Wybacz, ale jak można dyskutować poważnie na takim poziomie? I to w sytuacji rynkowej, gdzie jakaś lwia chora część zakupów odbywa się wyłącznie gotówkowo.
Zdajesz się nie rozumiec jaki wpływ na rynek mieszkaniowy mają stopy % ,
Popatrz w lustro.
Re: Rynek mieszkaniowy w Krakowie / zakup mieszkania: wyhamowanie podaży mieszkań - opinie / forum
Ja na popracie tezy o bańce przytoczę dwa przypadki. Zaznaczam, że są one nieco ekstremalne. Poniższe anomalia nie miałyby natomiast prawa wystąpić w "zdrowych" warunkach.
1. Osiedle Avia około 4 lat temu - można było nabyć mieszkanie 50m^2 w cenie około 5500/m^2 (o ile mnie pamięć nie myli). Ostatnio Cordia w okolicy oferowała podobne metraże za ponad 10k za metr. Oznacza to nie mniej nie więcej, że mieszkania deweloperskie podrożały w tamtej okolicy w przeciągu 5 lat prawie dwukrotnie. Oczywiście pomijam specyfikę osiedla molochu vs. kameralnego osiedla.
2. Ul. Lema. Tutaj bańka mniej spektakularna. Ceny za powyższy metraż około 6k - podwyżka do ~10k (Matejek). Lokalizacja równie atrakcyjna teraz jak wtedy. Nie została magicznie przyciagnięta do centrum. Biurowce też tam nie wyrosły jak grzyby po deszczu.
Generalnie, ciekawie się obserwuje jak na przestrzeni lat relatywizuje się pojęcie "atrakcyjności" lokalizacji. Sytuacja, jaką wymusił na ludziach rynek są zmuszeni kupować mieszkania w szczerym polu i racjonalizować sobie te zakupy "potencjałem" i gdybaniem, że "tylko kilometr" do pociągu.
Abstrahując,
Zastanawia mnie, że wszystkie media racjonalizują skok cen, podwyżkami cen materiałów i robocizny. Nikt już nie zająknie się na temat przyczyn tychże. To nie jest tak, że nagle zabrakło drewna czy kamienia. Po prostu trafiło się prosperity związana z unijnymi inwestycjami infrastrukturalnymi i branża jedzie po bandzie, żeby się obłowić - zrozumiałe. Natomiast w przyszłym budżecie UE jałmużna będzie znacznie niższa, co stworzy miejsce dla zdrowej konkurencji w branży.
1. Osiedle Avia około 4 lat temu - można było nabyć mieszkanie 50m^2 w cenie około 5500/m^2 (o ile mnie pamięć nie myli). Ostatnio Cordia w okolicy oferowała podobne metraże za ponad 10k za metr. Oznacza to nie mniej nie więcej, że mieszkania deweloperskie podrożały w tamtej okolicy w przeciągu 5 lat prawie dwukrotnie. Oczywiście pomijam specyfikę osiedla molochu vs. kameralnego osiedla.
2. Ul. Lema. Tutaj bańka mniej spektakularna. Ceny za powyższy metraż około 6k - podwyżka do ~10k (Matejek). Lokalizacja równie atrakcyjna teraz jak wtedy. Nie została magicznie przyciagnięta do centrum. Biurowce też tam nie wyrosły jak grzyby po deszczu.
Generalnie, ciekawie się obserwuje jak na przestrzeni lat relatywizuje się pojęcie "atrakcyjności" lokalizacji. Sytuacja, jaką wymusił na ludziach rynek są zmuszeni kupować mieszkania w szczerym polu i racjonalizować sobie te zakupy "potencjałem" i gdybaniem, że "tylko kilometr" do pociągu.
Abstrahując,
Zastanawia mnie, że wszystkie media racjonalizują skok cen, podwyżkami cen materiałów i robocizny. Nikt już nie zająknie się na temat przyczyn tychże. To nie jest tak, że nagle zabrakło drewna czy kamienia. Po prostu trafiło się prosperity związana z unijnymi inwestycjami infrastrukturalnymi i branża jedzie po bandzie, żeby się obłowić - zrozumiałe. Natomiast w przyszłym budżecie UE jałmużna będzie znacznie niższa, co stworzy miejsce dla zdrowej konkurencji w branży.
Re: Rynek mieszkaniowy w Krakowie / zakup mieszkania: wyhamowanie podaży mieszkań - opinie / forum
matkow pisze:Ja na popracie tezy o bańce przytoczę dwa przypadki. Zaznaczam, że są one nieco ekstremalne. Poniższe anomalia nie miałyby natomiast prawa wystąpić w "zdrowych" warunkach.
1. Osiedle Avia około 4 lat temu - można było nabyć mieszkanie 50m^2 w cenie około 5500/m^2 (o ile mnie pamięć nie myli). Ostatnio Cordia w okolicy oferowała podobne metraże za ponad 10k za metr. Oznacza to nie mniej nie więcej, że mieszkania deweloperskie podrożały w tamtej okolicy w przeciągu 5 lat prawie dwukrotnie. Oczywiście pomijam specyfikę osiedla molochu vs. kameralnego osiedla.
2. Ul. Lema. Tutaj bańka mniej spektakularna. Ceny za powyższy metraż około 6k - podwyżka do ~10k (Matejek). Lokalizacja równie atrakcyjna teraz jak wtedy. Nie została magicznie przyciagnięta do centrum. Biurowce też tam nie wyrosły jak grzyby po deszczu.
Generalnie, ciekawie się obserwuje jak na przestrzeni lat relatywizuje się pojęcie "atrakcyjności" lokalizacji. Sytuacja, jaką wymusił na ludziach rynek są zmuszeni kupować mieszkania w szczerym polu i racjonalizować sobie te zakupy "potencjałem" i gdybaniem, że "tylko kilometr" do pociągu.
Trudno się nie zgodzić co do meritum, Tak, ceny na Czyżynach, nie mówiąc o Pozdrowowej Krowodrzy, poszybowały.
Ale to niekoniecznie musi jeszcze oznaczać globalną bańkę.
5500/m nadal jest dostępne w wielu miejscach w Krakowie, w dodatku w standardzie wyższym niż Avia [kwestia gustu i oczekiwań].
Tak- atrakcyjność lokalizacji się relatywizuje. "Czyżyny" zrobiły się bardzo trendy, chociaż kiedyś zupełnie nie były- moim typowo krakusowskim zdaniem.
Wystarczy, że zbudowany lub zrewitalizowany zostanie park, powstanie kilka sklepów i nawet garstka biur.
Biurowce owszem, wyrosły- całe Quattro + ciągły rozwój terenów przy Mechanicznym PK. Park Lotników nabrał sławy. Wystarczyło.
Do tego kwestie komunikacji. Po Krakowie przestaje się dać jeździć samochodem, zatem atrakcyjność dystansu MPK bardzo zyskuje na znaczeniu.
Snuję oczywiście fantazje oparte na- surprise- obserwacjach własnych i podsłuchanych rozmowach. Ludzie naprawdę chcą zapłacić 10kzł / m przy Parku Lotników no i cóż im zrobisz.
Jeszcze 15-20 lat temu w cenie były lokalizacje "z dala od zgiełku", bo przecież i tak "dojadę samochodem", a "MPK jest dla uczniów i studentów". Czasy się zmieniają i teraz w cenie jest bliskość tramwaju oraz dróg rowerowych.
.robocizny
Głównie o tę właśnie chodzi. Dawniej chętnych do pracy na budowie było wbród i to za naprawdę niskie stawki. Teraz nie bardzo- ale na to ma wpływ całokształt rynku pracy.
Wróć do „Nowe inwestycje mieszkaniowe w Krakowie - bloki, apartamentowce, domy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 39 gości