Jak już parę razy pisałem, od ok. roku czasu to jest taka zabawa w kotka i myszkę. Podnosimy ceny - sprzedaż stoi. No to promocje - znowu trochę sprzedaliśmy. Znowu podnosimy - sprzedaż stoi. Itd, itp. Rozjazd pomiędzy ceną ofertową a transakcyjną jest u nas rekordowy.
Zabawne, że NBP nie podaje już nawet wolumenu transakcji, bo jest on tak marny.
Zobaczcie sobie po stronach komorników czy syndyków na ile wyceniane są nieruchomości, bo tam wycena musi być przez rzeczoznawcę (oczywiście trzeba wziąć korektę, że komornik zaczyna od 3/4 ceny). Rzeczoznawca robi wycenę wyłącznie w oparciu o rzeczywiste transakcje z aktów notarialnych. Np. w takich Tarasach Verona, oferty na otodom: 12, 11, a nawet 14 ktoś chce. Syndyk - 8900.
Na rynku wtórnym różnica między ceną ofertową a transakcyjną wynosi aż do 30% (metraże do 40 m kw). Nie twierdzę, że tyle można wynegocjować, bo nie można. Chodzi o to, że ceny ofertowe i ceny transakcyjne to są dwie zupełnie inne galaktyki. Jest sobie świat oferentów i świat transkacji. Jak ktoś chce tylko wystawić ogłoszenie - spoko, może sobie ono wisieć i rok. Ale jak chce sprzedać to musi wsadzić tyłek w statek i polecieć do galaktyki transakcyjnej, gdzie są zupełnie inne standardy.
Ze skrajnych sytuacji to obserwowałem np. na otodom takie ogłoszenie luksusowego mieszkania, które wisiało przez całą pandemie za blisko 4 mln zł. Tak sobie wisiało przez rok. W pewnym momencie jego cena zmieniła się na 1,7 mln i od tego momentu powisiało jeszcze dwa tygodnie. Aż zadzwoniłem z ciekawości - no sprzedane. Pociągnąłem skąd taka obniżka. "A wie pan, wcześniej to tak zamieściliśmy, ale właściciel zadzwonił, że chce je teraz sprzedać".

Prognoza anubisa > taka jak Kierownika Zakładu Ekonomii Instytucjonalnej i Politycznej SGH:
https://cutt.ly/pEi3HOF
Nowe pustostany w Krakowie > zapraszam do wątku o pustostanach:
https://budujesie.pl/viewtopic.php?f=14&t=12022