anubis pisze:rydler32 pisze:dalej gdybanie, za ile to się zmieni za 5 czy 10 lat ?
co z imigracją ? zwłaszcza ze wsi do miast.
wsie wymierają, Kraków póki co ma bilans dodatni - kwestia trendu.
Czasami serio mam wrażenie, że cześć tu to wyrwano z lat 80'. Migracja ze wsi do miast kończyła się blisko 30 lat temu. Od tego czasu Kraków ma bardzo zbliżoną liczbę mieszkańców. Za to obserwujemy ostatnio "migracje z miast do wsi", co widać po rozrastających się miejscowościach pod Krakowem i przybywaniem tam mieszkańców.
Poza tym, porównaj sobie infrastrukturę z lat 90' czy nawet 00' z tym co mamy teraz. Serio, otwórz mapy. Jest gigantyczna różnica w połączeniach, drogach, obwodnicach, nawet kolej się podnosi.
Za 15-20 lat to będzie pewnie jeszcze jakieś metro/szybki tramwaj z północy na południe i wschodu na zachód i autonomiczne, elektryczne taksówki czy tego typu bajery. Zbliżamy się do czasów, w których każda miejscowość pod Krakowem będzie miała dobre połączenia z samym centrum. Odpada problem wrócenia z imprezy, czy wysłania dzieci do szkoły.
W cenie będą domy z dużymi działkami wśród zieleni, dobrze skomunikowane z centrum. Te wszystkie pozagęszczane do bólu dzielnice, gdzie jedynym argumentem obecnie jest to, że niedaleko nich jest tramwaj, a dalej już nie ma, to będą najtańsze lokale, których nikt nie będzie chciał, być może do rozbiórki jak to się dzieje na zachodzie w niektórych miastach.
Po pierwsze, skoro teraz już nikt nie chce mieszkać w mieście, to po co pchasz się do miasta? Kup sobie dom poza miastem. A z tego co kojarzę, szukasz mieszkania w mieście.
Po drugie, sporo moich znajomych po kilku czy nawet kilkunastu latach mieszkania pod Krakowem sprzedaje dom (bo jest na to świetny moment, sporo mogą na tym zarobić) i kupuje mieszkanie w centrum. Po pierwsze, ludzie z dziećmi mają dość dowożenia dzieci do szkoły albo tego, że dzieciaki muszą w świetlicy czekać na rodziców, aż skończą pracę. Po drugie, nastoletnie dzieci marudzą moim znajomym, że nie mają na wsi życia. Wszyscy znajomi są w mieście, knajpy w mieście, a oni mieszkają na zadupiu, gdzie nie ma niczego, więc i tak muszą dojeżdżać codziennie do szkoły, knajpy, na piłkę itp. Po trzecie, znajomi, którzy już mieszkają sami (dzieci dorosłe, które się wyprowadziły), przenoszą się do miasta, żeby żyć pełnią życia. Domek z ogródkiem w zaciszu jest fajny na weekend, ale spędzanie na wsi smutnych listopadowych i grudniowych wieczorów nie jest niczym fajnym.
Nie każdy odnajdzie się na wsi. Wiem, co mówię, bo mieszkałem w domu poza miastem przez 20 lat. Never again. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że to jest moja osobista opinia, a moi znajomi są tylko wycinkiem społeczeństwa. Nie zgodzę się jednak z tym, że od teraz już wszyscy będą wyprowadzać się do domów pod miasto, tak jak to sugerujecie.
krakus1891 pisze:Ostatnia górka w 2008 rynek wtórny ceny transakcyjne 7,3k/m2 , obecnie 9,3k/m2 wzrost w ciągu 13 lat o 27 % , czyli niespełna 2 % rocznie i 30 % inflacja od tamtego czasu.
Skoro wzrost 2% rocznie, 27% w ciągu 13 lat, a inflacja wzrost 30%, to skąd wasze mówienie o bańce i krachu na rynku nieruchomości?