Pixi pisze:Dodam tylko że osobiście nie uważam Nowej Huty za najgorszą dzielnice. Stara huta ma bardzo dobry układ wpisany do rejestru zabytków więc jej nie dogeszczą, osiedla lat 90 posiadają przyjemne odległości między blokami, sporo zieleni i wiele innych zalet natomiast tutaj nowa deweloperka robi powoli burdel taki jak mamy na np ruczaju. Niestety ale najwiecej aktów przemocy jest nadal na starym mieście i Kazimierzu.
Problem Nowej Huty nie polega na układzie architektonicznym, braku zieleni, czy też ilości i dostępności przychodni/przedszkoli etc. Problem Nowej Huty polega na ludziach, którzy tam żyją. Mieszkałem na Hucie 18 lat. Huta powstała jako przeciwwaga do "inteligenckiego" Krakowa. Dla ludzi, którzy w Nowej Hucie się osiedlali to był skok społeczny, gdyż przybywali w ponad 90% z miejsc, gdzie nie było elektryczności, a podłogą byłą goła ziemia. Łazienka to był cywilizacyjny szok. Generalnie chołota. Czyli tak: większy nie przeciętnie gdzie indziej społeczny brak jakiejkolwiek edukacji przodków, albo ta edukacja krótka, potem socajlistyczno-prlowska utopia i związana z tym mentalność, a potem szok lat 90, początki XXI wieku i związane z tym bezrobocie, czego efektem chuliganka. Tam w skupieniu ta chołota od 70 lat się rozmnaża, co widać jak się pomieszka przez jakiś czas. Ja czym prędzej chciałem z NH się wynieść, rodzice i dziadkowie nadal mieszkają...niewiele się zmienia w strukturze społecznej, bo co sensowniejsi z NH spier******. I tutaj nie chodzi mi o obrażanie kogokolwiek, sam z takiej "chołoty" się niestety wywodzę. Po prostu stwierdzam fakty, bo już tego zaklinania rzeczywistości NH nie mogę czytać. Teraz mieszkam na Podgórzu, 15-17k za m2, to już jakiś cenzus...śmieci segregowane, kupy psie zbierane, od 4 lat jednego napisu typu zjebana Wisła/ czy zjebana Cracovia, szkoła publiczna, ale sensowni rodzice wychowują sensowne dzieci...Brak chołoty=inny standart życia.