Dolores pisze:Dodatkowa droga w Polsce i podobnych do tej sytuacji warunkach zawsze udrażnia ruch. Zaś podawanie przykładów zza granicy, diametralnie i całkowicie różniących się wszystkim od naszego przypadku jest czysta głupota.
zm.org.pl/?t=lewis-mogridgeTu masz przykłady z Warszawy.
yadda.icm.edu.pl/baztech/element/bwmeta1.element.baztech-b8b7d5ee-c62d-436c-b47c-bacbea22a5c3/c/TMiR_10_2017_Paszkowski.pdfA tu masz artykuł doktora z politechniki krakowskiej.
Poza tym, ludzie w swoim zachowaniu zbiorowym (nie mówię o jednostkach, ale o ogóle społeczeństwa) na całym świecie zachowują się niemal identycznie. Jako gatunek, kierujemy się tymi samymi instynktami i podejmujemy bardzo podobne decyzje, niezależnie od tego jaki region świata zamieszkujemy.
Wracając do tematu, dodatkowa droga w znaczącej większości przypadków nie udrażnia ruchu. Zwiększa przepustowość, tym samym przyciągając większa ilość kierowców, co w rezultacie nie przekłada się na zwiększoną drożność danego obszaru - należy pamiętać, że ulice w miastach trzeba traktować jako system naczyń połączonych. Zrobisz przejazd w jednym miejscu, to zrobi się miejsce w innym, co przyciągnie nowych kierowców, bo skoro jest luźniej, to znaczy że mogę jechać tą trasą.
Zobacz jak działa szablonowe zachowanie statystycznego obywatela w dużym mieście. Masz do pokonania trasę z domu z punktu X. Jeżeli dotarcie do tego punktu X własnym środkiem transportu (np. samochód), będzie krótsze, lub tylko trochę dłuższe niż zbiorową komunikacją ale za to bardziej komfortowe, to statystyczny obywatel wybierze samochód. Jeżeli natomiast, ruch na tej trasie będzie na tyle duży, że podróż komunikacją będzie korzystniejsza czasowo (bo autobus czy tramwaj będzie jechać, a auto będzie stać w korku) i przeważy chęć podróżowania w komforcie, to ten rzeczony obywatel wybierze komunikację miejską, zwalniając tym samym miejsce w korku dla innego kierowcy. Podobnie działa prawo popytu i podaży. Opierając się o tą logikę zostało również udowodnione i potwierdzone badaniami, że zamknięcie pasa ruchu w zatłoczonej strefie udrożniło ją. Kierowcy widząc, że przejazd zajmuje im więcej czasu zaczęli wybierać trasy alternatywne przez co zmniejszyli natężenie ruchu. Zobacz co się działo na Matecznym jak wymieniali nawierzchnię - nie mogłem się nadziwić, że w godzinach szczytu można było przejechać bez zatrzymywania się - bo kierowcy wiedzieli, że będą prace drogowe, będzie mniejsza drożność, więc omijali rondo z daleka. Cytując klasyka - it's science bitch! (bez urazy!)