Ciekawostka jest taka, że podobno te drzewa dałoby się ocalić, ale nie zadbano o to na etapie projektowania.

A teraz okazało się, że już za późno na zmianę projektu i ZRID, a bez tego by się nie dało, a to byłyby kolejne miesiące opóźnienia i miliony złotych.

Tylko kto w takim razie nadzoruje tą inwestycję, bo chyba jest nad tym jakiś nadzór ze strony miasta. Wiadomo, jakiego bzika mają mieszkańcy na punkcie drzew, a mimo wszystko tnie się je lekką ręką, nawet w sytuacji, w której możliwe byłoby ich oszczędzenie.