Mar G pisze:istotnie - zamieściłeś doskonałe podsumowanie tutejszych proroctw , których 2 rocznicę wkrótce będziemy obchodzić - cytat :
Nadchodzi nie tylko zima, ale i bańka mieszkaniowa. Czy, aby na pewno? [b]Krachem na rynku nieruchomości straszy się już od końca 2019 roku. I co? I nawet pandemia nie skończyła wzrostów cen mieszkań[/b]
a do kawuni proponuję podsumowanie z artykułu :
najbliższy szczyt cen na rynku nieruchomości przypada w 2023 roku. Dokładnie w III kw. 2023.
Przypomnę niektórym, że mamy jesień 2021.
Tylko jakie ma to znaczenie czy ceny będą rosły do grudnia 2021 czy marca 2023 ... ??
Z wyjątkiem fliperów i deweloperów nikt zakupu mieszkania nie rozpatruje w kontekście 2-3 lat , a co najmniej 10 -20 ...
Istotne jest to czy mieszkania w obecnej chwili są tanie drogie czy neutralne wycenione ... Jeśli są teraz drogie to na prawdę nie ma większego znaczenia że ceny będą rosły do 2023 kiedy będą jeszcze droższe ....
Rynek mieszkaniowy jest cykliczny , mamy okresy wzrostów i spadków cen. Jeśli ktoś uważa że ceny są niskie lub neutralne oznaczałoby to że jesteśmy na początku cyklu ...

To nie wygląda jak początek cyklu a raczej jego końcówka ... , czy cykl się skończy za miesiąc czy za dwa lata IMO nie ma najmniejszego znaczenia ... , Jesteśmy na samej końcówce cyklu koniunkturalnego gdzie jest drogo , oczywistym jest że następna faza to korekta.
W tej fazie cyklu mamy typowe "strzyżenie baranów" , "naganianie leszczy" , nikt przy elementarnej wiedzy ekonomicznej nie pakuje się w zakupy teraz ...
Jasne ceny mogą dojść i do 17-20k ... , tylko jakie ma to znaczenie , im więcej i dłużej będą rosły tym głębsza i szybsza będzie korekta...
Znacznie większe znaczenie niż to kiedy obecny cykl się skończy ma to jak głęboka będzie po nim korekta oraz jak będzie zachowywał się nadchodzący cykl ...
Mamy szok podażowy, generujący inflacje i dodatkowo znacznie większe zadłużenie niż to w 2008 które było przyczyna ostatniego kryzysu ... , na dodatek mamy wojnę handlową miedzy USA i Chinami, z każdym miesiącem widmo stagflacji staje się coraz bardziej realne ...
theguardian.com/business/2021/jul/02/1970s-stagflation-2008-debt-crisis-global-economy .
Jedyny sposób na walkę ze stagflacją to wysokie stopy % , ale nie na poziomie 5-7 % tylko 12-17 %, a wtedy lepiej nie być zakredytowanym ...
To że NBP boi się podnosić stopy , mimo że wszyscy do okoła to robią to nie jest przejaw tego że nasza gospodarka jest w doskonałym stanie ... a wręcz przeciwnie ...
W obecny kryzys wchodzimy w 2x wyższym zadłużeniem niż Hiszpania i 3x wyższym niż Irlandia w poprzedni kryzys , jedni i drudzy szybko w trakcie kryzysu doszli do 100 % , cały problem że nie jesteśmy tak rozwinięta gospodarka jak Hiszpania i Irlandia , a dodatkowo mamy swoją własną walutę , która jak zaczniemy się zadłużać poleci na łeb na szyje, brutalnie przekonała się o tym Islandia , która w poprzednim kryzysie doszła do 15 % inflacji 17 % stopy % ...
W najbliższym cyklu będziemy mierzyć się z demografią, załamaniem systemu emerytalnego, systemu ochrony zdrowia , we wszystkich dużych miastach nadpodażą mieszkań w stosunku do liczby mieszkańców , połączoną z suburbanizacją ...
Raczej przygotowałbym się na to że ceny będą w Pl zachowywać się jak w Japonii ,

Bo to chyba jedyna rozwinięta gospodarka która doświadczyła depopulacji i starzenia się społeczeństwa, i nawet 0 stopy utrzymywane tam od lat nie pomagają rynkowi nieruchomości.
Zupełnie nie rozumiem tutejszych dyskusji o tym czy ten cykl będzie trwał jeszcze miesiąc , czy dwa lata ..., oraz naiwna wiara , że będzie stabilizacja cen na górce , lub kosmetyczna korekta a potem znowu jazda w górę ...